Natalie spojrzała w oczy Cesca, a Cesc w
jej. Widział w nich czystą nienawiść. Po chwili Natalie zarwała z szyi
naszyjnik i wyrwała swoją dłoń. Pobiegła do pokoju i założyła na siebie szybko
sukienkę, chwyciła za buty i torebkę i wybiegła z domu. Cesc nic nie mógł
poradzić. Próbował ją zatrzymać, ale Natalie biegła przez siebie. Wsiadła w
pierwszy lepszy autobus i pojechała przed siebie. Usiadła z tyłu autobusu i
zaczęła płakać. Nie mogła przeboleć tego, że osoba, którą kochała nad życie tak
ją oszukała. Wszystkie emocje jakie miała, były właśnie na samym wierzchu. Nie
mogła pozbierać myśli i uspokoić się. Była cała roztrzęsiona, a ludzie patrzyli
na nią jak na wariatkę. W końcu wysiadła z autobusu i zobaczyła, iż jest blisko
akademika. Podążyła dobrze jej znaną drogą i miała nadzieję, że zastanie
przyjaciółkę w pokoju.
Weszła do pokoju akademickiego i zobaczyła
Dianę siedzącą na łóżku i uczącą się. Spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła
przez łzy. Zamknęła drzwi i spojrzała jeszcze raz na przyjaciółkę, która
zdawała się nie zauważyć Natalie, która weszła przed sekundą do pokoju. Natalie
patrzyła na przyjaciółkę z zapłakanymi oczami. W końcu Diana podniosła głowę i
zobaczyła przyjaciółkę, która miła ból wypisany na twarzy, a oczy były czerwone
od płaczu. Podniosła się szybko i podbiegła do przyjaciółki. Spojrzała na nią i
mocno ją przytuliła.
- Co się stało? – pogładziła Natalie po
głowie i plecach, a Natalie zaczęła płakać bardziej
- Diana, to on…. – zaszlochała
- Kto zrobił co, skarbie? – spojrzała na
przyjaciółkę
- To Cesc mnie potrącił…. – łzy zaczęły
spływać jeszcze bardziej po jej policzkach
- O mój Boże! – ponownie przytuliła
Natalie – Ale jak się dowiedziałaś?
- Pique przyszedł i…. – pociągnęła nosem –
I powiedział mu, że… że to on zrobił i że musi mi powiedzieć.
- I co było dalej?
- Nic. Uciekłam…. – usiadła na łóżku – Nie
chcę go więcej znać!
- Powiedz mi chociaż, że tego nie
zrobiliście – spojrzał na przyjaciółkę, a chwilę późnij usiadła obok niej, a
Natalie milczała – Przykro mi Natalie, od samego początku coś mi w nim nie
pasowało, a teraz… Mam chociaż nadzieję, że naprawdę się zabezpieczyliście i
nie wyjdzie z tego coś niechcianego.
- Tak, zabezpieczyliśmy się…. – pociągnęła
nosem – Przynajmniej ja byłam…
- Natalie! Myślałam, że Cesc kupił te
prezerwatywy. Same tabletki czasami nie są wystarczające.
- Żartowałam wtedy z tą prezerwatywą. Ale
biorę tabletki, więc nie będę w ciąży…
- Mam nadzieję – przytuliła ponownie
przyjaciółkę, a ta zaczęła ponownie płakać – Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuje…
- Nie możesz mi obiecać, że przestanę coś
do niego czuć – wtuliła się w przyjaciółkę – To było coś czego w życiu nie
czułam.
- Wierz mi, poznasz kogoś innego, kogoś
lepszego niż on i znów wszystko wróci do normy.
- Wątpię…. – wtedy do pokoju weszła cała w
skowronkach Carlota, której mina spoważniała, kiedy zobaczyła zapłakaną Natalie
- Co się stało? – spytała i podeszła do
dziewczyn
- Dobrze się bawiłaś moim kosztem?! –
Natalie krzyknęła, kiedy ją zobaczyła
- Nie rozumiem – Carlota zdziwiła się
- Naprawdę!? Widzę, że dobrze się bawiłaś
moim kosztem…. – Natalie wstała i wybiegła z pokoju
- Czy ktoś może mnie oświecić, co ja
zrobiłam?! – teraz to Carlota podniosła ton głosu
- Ty naprawdę nie wiesz? – Diana spojrzała
na dziewczynę z pogardą
- Nie wiem o czym?!
- Spytaj się swojego brata! On dobrze wie,
co zrobił Natalie… A teraz wybacz, przyjaciółka mnie potrzebuje – Diana wstała
i wyszła szybkim krokiem z pokoju trzaskając za sobą drzwiami.
- Zabije gnoja! – Carlota powiedziała
wkurzona sama do siebie, wzięła torebkę i wyszła z akademika
Carlota wybiegła zdenerwowana z pokoju.
Kiedy szła korytarzem, zobaczyła we wnęce Natalie, która płakała i Dianę, która
ją pocieszała. Zatrzymała się na chwilę, po czym ruszyła dalej. Nie mogła
zrozumieć, co jej brat takiego zrobił Natalie. Bała się, że to mogło być coś
bardzo złego i Natalie nigdy mu nie wybaczy. Bała się, ponieważ uważała, że
Cesc i Natalie są dla siebie stworzeni. Niestety teraz nie wiedziała, co ma o
tym myśleć. Wbiegła do domu i zobaczyła Cesca stojącego w pokoju, który trzymał
coś w ręce.
- Ty skretyniały debilu! – krzyknęła, po
czym podbiegła do brata i popchnęła go tak mocno, że aż upadł – Co jej
zrobiłeś!? – patrzyła na brata z odrazą
- Czego ode mnie chcesz? – spojrzał na
siostrę, a jego oczy były czerwone
- Czy ty płakałeś? – spojrzała na niego
nieco milej
- Tak! Płakałem…. – westchnął
- Powiedz mi co zrobiłeś Natalie idioto! –
usiadła w fotelu – Słucham!
- Pewnie wiesz o wypadku Natalie z przed 9
miesięcy…. – spojrzał na siostrę, a po chwili wstał i usiadł obok niej
- No wiem. Jakiś głupek ją potrącił i
zwiał. Ale na szczęście znalazł ją ktoś… Do czego zmierzasz?
- To ja ją potrąciłem i to ja zawiozłem ją
do szpitala…
- Co zrobiłeś? – oniemiała – Chyba źle
słyszę?! – wstała
- Pamiętasz jak oddałem samochód do
kasacji? – Carlota przytaknęła – To był ten samochód. To nim ją potrąciłem.
- Jesteś nienormalny! – zdzieliła brata w
twarz – Jak mogłeś jej to zrobić?! Ona ci zaufała, zakochała się w tobie, a ty
ją wykorzystałeś.
- Car, jesteś moją siostrą powinnaś mnie
zrozumieć. To nie było takie…
- Ja nawet nie wiem czy jesteś moim
bratem! – spojrzała na niego z pogardą – Cesc Fabregas nigdy by czegoś takiego
nie zrobił! Cesc Fabregas przyznałby się i poniósł konsekwencje za swoje czyny.
- Carlota, to nie było takie łatwe – wstał
– Zapłaciłem za operacje, za leczenie w najlepszych klinikach, a później za
rehabilitacje…
- Pieniądze tego nie rozwiążą, baranie!
Dziewczyna ma teraz uraz i będzie go miała do końca życia. A teraz kiedy wie,
że to ty to zrobiłeś… - westchnęła – Boże Cesc! Czy ty wiesz co zrobiłeś?! Ona
jest załamana! Myśli, że ja o tym wiedziałam!
- Przepraszam Car…
- Ty już mnie lepiej nie przepraszaj! –
chwyciła za swoją torbę i zarzuciła na ramię – Kto cię zmusił byś się nie
przyznał?
- No wiesz…. – Cesc odwrócił wzrok od
dziewczyny
- O! MÓJ! BOŻE! Czy to był Pique!? – Cesc
nie patrzył na siostrę – CESC! CZY TO BYŁ PIQUE!
- Nie! Pique tylko powiedział, że to
zniszczy mnie…. – spojrzał na siostrę ze łzami w oczach
- Nie zbliżaj się do Natalie, bo osobiście
to ja cie potrącę! – spojrzała na brata z pogardą i wyszła z mieszkania
Cesc usiadł w fotelu i schował twarz w
swoich dłoniach. Nie wiedział co ma teraz zrobić. Wiedział natomiast, że
Natalie go nienawidzi i na pewno go nie wysłucha, nie da mu wytłumaczyć. Do
tego Diana pewnie by go rozszarpała, gdyby tylko wszedł do ich akademickiego
pokoju. Chciał ją tylko znów zobaczyć, ale chyba danie jej trochę czasu w tym
momencie było najlepszą decyzją jaką mógł podjąć.
Carlota wbiegła z miną zabójcy do
mieszkania Gerarda Pique. Szukała go w całym mieszkaniu aż znalazła. Siedział w
fotelu, w salonie. Podeszła do niego i pocałowała namiętnie… A później
zdzieliła go z pięści w nos i pisnęła z bólu jaki jej towarzyszył przy
uderzeniu. Gerard chwycił się ręką za nos i próbował zatamować krwotok, który
nastąpił po uderzeniu. Carlota wstała i spojrzała na chłopaka…
- Co do diabła!? – Gerard przeklął prawie
bezgłośnie
- Masz może ochotę mi coś powiedzieć?!
- Zakładam, że już wiesz…. – wstał i
poszedł do kuchni po ręcznik i przytknął go do swojego nosa
- Tak cholera, wiem! Jesteś nic niewartym
śmieciem! Jak mogłeś mi nie powiedzieć!? Jak mogłeś ukrywać to przed swoją
dziewczyną?! – krzyczała
- Carlota – podszedł do dziewczyny i ujął
jej dłoń – Przede wszystkim, to ja się dowiedziałem, że ta cała Natalie to ‘ta’
dziewczyna chyba w październiku jak ty ją poznałaś. Więc nie wiem, o co te całe
halo i to że zdzieliłaś mnie w nos… Chodź…. – pociągnął ją do kuchni i
wyciągnął lód z zamrażalnika, po czym przyłożył go do ręki Carloty – Musi cie
teraz boleć…. – westchnął – Naprawdę nie wiedziałem, że to ona…
- Ale wiedziałeś, że Cesc kogoś potrącił i
mi nic nie powiedziałeś – spojrzała ze łzami w oczach na swojego chłopaka –
Myślałam, że mi ufasz… Myślałam, że…
- Ufam ci, ale jak Cesc do mnie zadzwonił,
to powiedziałem mu, że nie chcę aby mnie w to mieszał i rozłączyłem się…
- WOW! Ale z ciebie przyjaciel! – poszła
do salonu
- Teraz to ja nie jestem jego
przyjacielem?! – podszedł do niej – Ale zmienna jesteś! I to już od jakiegoś
czasu… Czekaj, a może ty w ciąży jesteś, co? – podszedł do niej i uśmiechnął
się
- Zgłupiałeś! Nie! – spojrzała na niego –
I nie zmieniaj tematu!
- Car, czy aby na pewno? I nie zmieniam
tematu!
- Nie krzycz na mnie, okay!? – spojrzała
mu w oczy – I nie jestem w ciąży…
- Ja nie krzyczę… A to wielka szkoda –
chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie – Bardzo bym się cieszył gdybyś
była…. – uśmiechnął się ponownie i pocałował dziewczynę namiętnie
- Przestań! – odepchnęła go od siebie i
uśmiechnęła się – Wiesz jak mnie zmiękczyć…
- No co? Chciałbym takiego mini
przystojnego Pique…. – zaśmiał się
- Naprawdę? – Gerard pokiwał twierdząco
głową – Ale ja chcę skończyć szkołę i właśnie dlatego się zabezpieczamy, a
przynajmniej ja, bo nie chcę zaliczyć wpadki. Zresztą mój ojciec by cię zabił,
gdybyś dzieciaka mi zrobił bez ślubu…
- Przecież on mnie kocha – zaśmiał się
Gerard – Kto by mnie nie kochał…
- Może i cię lubi ale wciąż jestem
córeczką tatusia – uśmiechnęła się – Zaraz! Czekaj! Jak…? My…? Oh ty!
Podstępnie zmieniłeś temat! Gerard!
- No co? Przecież powiedziałem ci co wiem
i koniec tematu. A to że chciałbym mieć z tobą dziecko, to dobry temat dla nas
do rozmowy…
- Co ty kombinujesz Pique? – spojrzała z
podejrzeniem na chłopaka – O poczekaj! Dam ci tampon bo już ręcznik przemókł –
zaśmiała się
- No bardzo śmieszne, wiesz? – zaśmiał się
i poszedł do kuchni po kolejny ręcznik – Nieźle mnie załatwiłaś…
- Przepraszam, ale byłam tak
zdenerwowana…. – Gerard usiadł w fotelu, a Carlota na jego kolanach – Więc co
ty kombinujesz, co?
- Ja nic…. – przygryzł dolną wargę
- Geri, musisz coś kombinować. Facet nigdy
nie chcę pierwszy dziecka… Czy ty mnie zdradzasz i chcesz zatrzeć ślady? –
spojrzała na niego z poważną miną
- Nie! Jesteś moją jedyną. Myślisz, że
gdyby tak nie było, to chciałabym mieć z tobą dziecko.
- Sama nie wiem…. – westchnęła
- Kocham ciebie i tylko ciebie – pocałował
ją namiętnie
- Ja ciebie też kocham – uśmiechnęła się –
A tak nawiasem to…. – przygryzła wargę
- Co skarbie? – spojrzał na nią czule
- Okres mi się spóźnia…. – westchnęła –
Jak wspominałeś o ciąży, to skojarzyłam sobie, że okres mi się spóźnia… Znaczy…
Nie miałam go w styczniu…
- To znaczy że…. – spojrzał na nią i
uśmiechnął się
- Mogę być, ale nie muszę…. – spojrzała
chłopakowi w oczy, które dalej się cieszyły – Naprawdę byś się cieszył?
- Tak, tak, tak! – pocałował ją namiętnie
i położył dłoń na jej brzuchu – Bardzo bym się cieszył!
- I co teraz będzie? – spojrzała mu w oczy
- Będzie dobrze. Będziesz wspaniała mamą –
uśmiechnął się
- Nie, chodzi mi o Natalie i Cesca…
Myślisz, że się pogodzą?
- Nie wiem. Cały czas mówiłem Cescowi, że
to się w końcu stanie i w końcu stało się. Nic na to nie poradzę…
Gerard spojrzał Carlocie w oczy i
pocałowała ją jeszcze raz namiętnie. W duchu cieszył się, że to kłamstwo wyszło
w końcu na światło dzienne, ale był załamany, że jego przyjaciel teraz cierpi.
W sumie cierpi przez własną głupotę, ale wciąż było mu źle z tego powodu.
Cieszył się również, z tego że Carlota może być w ciąży. Pragnął dziecka i
pragnął je mieć właśnie z Carlotą, z wybranką jego życia.
2
dni później…
Trening Barcelony przebiegł bez żadnych
zakłóceń. Wszyscy się zjawili na wyznaczoną godzinę prócz jednej osoby. Osobą
tą był Cesc Fabregas. Gerard zaniepokoił się tym, bo nie miał żadnych wieści od
przyjaciela prawie 2 dni. Martwił się o niego, a teraz ta absencja na treningu
sprawiła, że był bardzo zaniepokojony. Nawet podszedł do niego trener i spytał
się gdzie się podziewa Cesc, ale ten nie umiał tego mu logicznie wytłumaczyć.
Po treningu zawitał do jego domu i zastał go leżącego w salonie z butelką piwa,
użalającego się na sobą.
- Chyba wiesz że był dziś trening, prawda?
– Gerard spojrzał na przyjaciela
- No i co z tego? – nawet nie spojrzał na
Gerarda
- Co się z tobą dzieję?! – wyrwał mu
butelkę piwa – Piwo, użalasz się nad sobą, opuszczasz treningi… To nie jesteś
ty do jasnej cholery!
- Masz rację – odparł spokojnie – To nie
jestem już ten sam ja. Wszystko straciło dla mnie sens, kiedy straciłem ją…
- A przecież mówiłem ci tyle razy, że jak
to się wyda to będzie źle i to bardzo źle.
- Wiem, że mówiłeś – podniósł wzrok i
spojrzał na przyjaciela – I teraz mnie nienawidzi! Znienawidziła mnie do końca
życia, a ja nie umiem bez niej żyć.
- Weź się w garść Fabregas! Jesteś silnym
mężczyzną, dasz sobie z tym radę. A najlepiej będzie jak sobie odpuścisz…
- Mam sobie odpuścić? – spojrzał
zszokowany na przyjaciela – Ja sobie tego nigdy nie daruje. Tak samo jak tego,
że ta ja ją potrąciłem, że to ja zniszczyłem jej życie i zdrowie!
- Cesc musisz odpuścić! Musisz odpuścić
dla własnego dobra.
- Idź już… Chcę być sam…. – wstał i
wyszedł z salonu
Mijały godziny, dni tygodnie… Natalie była
coraz bardziej załamana i zdewastowana. Przestała brać leki, opuściła się w
nauce i zaniedbała samą siebie, a najgorsze było to, że zaczęła się źle
zachowywać. Carlota i Diana bardzo się o nią martwiły. Diana próbowała jej
przemówić do rozumu, ale Natalie nie chciała jej słuchać. Kiedy Carlota chciała
jej wszystko wytłumaczyć, Natalie udawała, że jej nie widzi lub wychodziła z pokoju.
Natalie nie dała sobie wytłumaczyć tego, że ona nic nie wiedziała o tym, że to
jej brat jest sprawcą jej wypadku.
Pewnego słonecznego dnia Natalie wybrała
się do miejsca, w którym miała wypadek. Krążyła w kółko i rozmyślała. Główną
jej myślą, było to że nienawidziła Cesca za to, co jej zrobił, ale z drugiej
strony nie mogła zapomnieć o tym, że to przy nim poczuła się w końcu kochana.
To uczucie ją wypełniało i nienawidziła tego chyba jeszcze bardziej. Usiadła na
krawężniku i zaczęła płakać. Nawet nie zauważyła, że obok niej zatrzymał się
samochód. Podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą Gerada. Wystraszyła się i
wstała.
- O Boże! – spojrzała wystraszona na
chłopaka – Wystraszyłeś mnie! Co ty tu robisz?
- Przepraszam, nie chciałem. Możemy
porozmawiać?
- Nie, możesz już sobie iść… Jechać… Lub
cokolwiek innego. Nie chcę cię widzieć jak i reszty szurniętej Barcelonowej
rodzinki.
- Proszę Natalie… Ja chcę tylko
porozmawiać…. – westchnął i rozejrzał się w około – To tu rozegrała się
tragedia?
- A co cię to obchodzi? Chyba powinieneś
wiedzieć gdzie, skoro byłeś w to zamieszany!
- Natalie ja… Przykro mi, ja nie
wiedziałem, że to tu. Proszę, możemy porozmawiać? – otworzył drzwi do samochodu
– Proszę… Wsiądź i porozmawiajmy chwilkę.
- No dobrze – wsiadła do samochodu, a po
chwili Gerard zrobił to samo – Ale i tak nie chcę tego słuchać…. – oparła się o
oparcie siedzenia
- Wyglądasz ja nie ty – spojrzał na nią –
Wyglądasz okropnie!
- O dzięki, jak miło, że zauważyłeś…. –
prychnęła i odwróciła wzrok
- Przepraszam, ale naprawdę nie wyglądasz
najlepiej….
- Więc o czym chciałeś rozmawiać?
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że Cesc
się zadręcza… Opuszcza treningi i jest na wylocie z pierwszego składu…
- A co to mnie obchodzi, co?
- Może mogłabyś mu trochę odpuścić?
- Więc teraz to moje wina!? – spojrzała
zła na chłopaka
- Nie! Ale mogłabyś z nim chociaż
porozmawiać. Cesc to mój najlepszy przyjaciel, nie chcę aby się stoczył na dno…
- Może on na to zasługuje, po tym co mi
zrobił, co?!
- Natalie, nikt na to nie zasługuje. Nawet
on. Proszę cię chociaż z nim porozmawiaj. Nie musisz mu wybaczać, tylko
porozmawiaj.
- Przykro mi ale nie. Nie chcę go znać,
nie chcę go widzieć! – otworzyła drzwi – Dowidzenia Pique. Mam nadzieję, że się
już więcej nie spotkamy – wysiadła
- Hej! – wysiadł – Natalie…. – złapał ją
za rękę
- Co?! – odwróciła się wściekła
- Chociaż proszę, bądź miła dla Carloty.
Ona nic nie wiedziała o tym wypadku. Dopiero 15 lutego się dowiedziała i o mało
nie pobiła Cesca i mnie…. – zaśmiał się – Proszę… Zważając na okoliczności,
proszę bądź dla niej miła. Ona bardzo to przeżywa, a nie może się denerwować…
- Na jakie okoliczności? – spojrzała na
chłopaka
- Carlota chciała ci o tym powiedzieć, ale
nigdy nie dałaś jej prawa głosu…. – westchnął
- O czym chciała mi powiedzieć? – spytała
zaciekawiona
- Carlota jest w ciąży – uśmiechnął się –
Więc proszę, bądź dla niej miła…
- Naprawdę jest w ciąży? – uśmiechnęła się
mimowolnie
- Tak, wiemy już prawie miesiąc –
westchnął ponownie – Będziesz dla niej miła?
- Tak Gerard, będę…
Gerard odwiózł Natalie do akademika. Przy
okazji kolejny raz powtórzy jej, że wygląda okropnie i musi ze sobą coś zrobić.
Natalie zaczęła się śmiać, ale powiedziała, że się postara.
Natalie weszła do akademika i zobaczyła
Dianę i Carlotę siedzące na łóżku Diany, gadające najwyraźniej o czymś wesołym.
Kiedy Carlota zobaczyła Natalie, nagle spoważniała i wstała.
- O czym rozmawiałyście? – spytała patrząc
na Carlotę, a Carlota wręczyła jej małe kwadratowe zdjęcie – Co to jest? –
spojrzała na zdjęcie
- To jest mini Pique – Carlota uśmiechnęła
się – To jest jego pierwsze zdjęcie… Ale pewnie nie chcesz tego słuchać…. –
westchnęła, a wtedy Carlota przytuliła ją mocno, a Carlota uśmiechnęła się
- Przepraszam, że byłam taką suką… Nie
wiedziałam, że jesteś w ciąży…
- Nic nie szkodzi – przytuliła Natalie
jeszcze mocniej – Miałaś swoje powody…
- Ale byłam okrutna, a nie powinnam być….
– spojrzała na dziewczynę
- Nie martw się tym… Ważne, że już jest
wszystko okay – uśmiechnęła się
- Więc ciąża, tak? – zaśmiała się
- Jakoś tak wyszło…. – zaśmiała się
również – Uważam, że sylwester był owocny – ponownie się zaśmiała
- 3 miesiąc?
- Tak – Carlota uśmiechnęła się
- Gratulacje – Natalie ponownie uścisnęła
Carlotę
- Dziękuję…
Chwilę później Carlota musiała wyjść, bo
Gerard do niej zadzwonił, że czeka na nią przed akademikiem. Natalie cieszyła
się z tego, że Carlota jest w ciąży. Przynajmniej jedna dobra rzecz zdarzyła
się w ostatnim czasie. Natalie podeszła do swojej szafy i wyciągnęła walizkę.
Otworzyła komodę, zaczęła wyciągać swoje rzeczy i wrzucać je do walizki. Diana
przyglądała się temu zdziwiona. Na początku myślała, że pakuje brudne rzeczy,
ale kiedy poszła do łazienki i wróciła z kosmetykami, które wrzuciła do walizki
zaczęła się martwić. Nie wiedziała o co może jej przyjaciółce chodzić.
- Co ty robisz? – podeszła do przyjaciółki
- Wracam do domu…. – nie patrząc na Dianę
pakowała do walizki swoje rzeczy
- Słucham? – Diana była zaskoczona –
Dlaczego?
- I tak zawalam semestr, więc nie ma co
się dalej męczyć… W domu będę mieć to samo… Czyli nic.
- Natalie tak nie można, ja wiem, że teraz
to wszystko jest dla ciebie ciężkie, ale będzie dobrze. Nie poddawaj się tak od
razu. Carlota i ja ci pomożemy w nauce jeśli chcesz.
- Czasami się zastanawiam, czy jesteś taka
głupia z natury czy z wyboru! – spojrzała na przyjaciółkę a ta miała prawie łzy
w oczach po tym co usłyszała – Przepraszam…. – powiedziała skruszona
- Natalie…
- Przepraszam… Nie chciałam… Ale muszę
pojechać do domu. Ja już dłużej tu nie mogę być. Carlota jest tak podobna do
Cesca, nie mogę na nią nawet patrzeć.
- Przestań! To nie jest powód!
- Dla mnie jest! Nawet nie wiesz jak mnie
to wszystko, ta cała sytuacja boli… Proszę Diana, musisz mnie zrozumieć. Ja nie
mogę tu dłużej zostać. Proszę, bądź po mojej stronie i nie mów nikomu. Już
napisałam do dziekana o urlop ze względu na zły stan zdrowia i udzielił mi go.
- Natalie, proszę…
- Nie mogę Diana – zamknęła walizkę – Tata
już pewnie na mnie czeka. Przepraszam. Przeproś ode mnie Carlotę i nie mów
nikomu – podeszła i uścisnęła Dianę
Po krótkiej chwili Natalie odpuściła
akademik i wsiadła do auta ojca, który specjalnie dla niej wziął urlop, bo
wiedział że coś dzieję się niedobrego z jego córką. Kiedy wieczorem Carlota
wróciła do akademika była zdziwiona faktem, że nie ma Natalie. A jeszcze
bardziej zdziwiła się kiedy zobaczyła, że zniknęły jej wszystkie rzeczy.
Próbowała wyciągnąć z Diany gdzie się ona podziewa, ale obiecała przyjaciółce,
że nic nie powie i nic jej nie powiedziała. Tego samego dnia wieczorem Cesc
zadzwonił do Diany i poprosił ją o spotkanie. Diana nie chciała się zgodzić,
ale w ostateczności przystała na propozycję chłopaka.
- Więc co chcesz? – usiadła na ławeczce w
parku
- Nie wiem co mam zrobić Diana. Proszę
wysłuchaj mnie…
- Cesc ja też nie wiem co masz teraz
zrobić. Natalie cię nienawidzi i przez ciebie się teraz krzywdzi.
- Co takiego!? – spojrzał na Dianę
zszokowany i zmartwiony
- Z Natalie jest bardzo źle Cesc. Opuściła
się w nauce… A co najważniejsze nie bierze leków, które musi brać…. – spojrzała
na niego bardzo zmartwiona – A to wszystko twoja wina!
- Diana! Jakie leki? – spojrzał na
dziewczynę – Wiem, że Natalie coś bierze, bo pokrywam wszelkie wydatki związane
z wypadkiem już prawie od 11 miesięcy, ale nie wiem od czego są te leki.
- To ty jesteś tym anonimowym darczyńcą?!
– Cesc pokiwał twierdząco głową – Natalie bierze leki na serce, a także
przeciwbólowe i przeciwzakrzepowe. Ale te od serca są najważniejsze… Widziałam,
że wyrzuciła wszystkie tabletki do kosza. Nie wyobrażam sobie jaki ból ona
teraz przezywa.
- Czy leki od serca, które musi brać są
powodowane wypadkiem?
- Tak Cesc. Kiedy Natalie miała robioną
drugą operacje jej serce stanęło na stole operacyjnym, bo lekarze nie
wiedzieli, że uszkodzenia po wypadku są tak poważne.
- O mój Boże! I to wszystko przeze mnie!
Muszę z nią porozmawiać? Gdzie ona jest!?
- Cesc, martwię się o swoją przyjaciółkę.
Błagam pomóż jej lub choć ją przekonaj do brania leków.
- Jasne, powiedz mi gdzie ona jest…
- Wzięła urlop dziekański i wróciła do
siebie do domu… Jedź i zrób wszystko by jej pomóc.
Cesc Fabregas wsiadł i odjechał szybko.
Tym razem jechał ostrożnie ale znów dość szybko. Martwił się o Natalie. Martwił
się teraz o nią jak nigdy przedtem. Powiedział sobie, że jeśli z jego powodu
coś jej się stanie, to sobie tego nigdy nie wybaczy. W końcu dojechał na
miejsce i nogi mu zmiękły. Co będzie jak nikt go do niej nie wpuści? Co będzie
jak nikogo nie mam w domu? Ale zaryzykował i poszedł do drzwi. Zadzwonił raz,
drugi i trzeci… Nikt nie odpowiedział… Po chwili usłyszał jednak, że ktoś
zbiega po chodach i krzyczy: „Chwileczkę”, chwilę później zobaczył w drzwiach
Natalie, która zbladła na jego widok i zamknęła mu drzwi przed nosem zanim
zdążył coś powiedzieć, po czym ponownie usłyszał kroki wbiegania na górę po
schodach. Po kilku chwilach drzwi do mieszkania znów się otworzyły i ujrzał w
nich ojca Natalie. Przeraził się lekko…
- Czego tu chcesz? – spiorunował go
wzrokiem – Natalie nie chce cie widzieć!
- Tak wiem, ale ja muszę z nią
porozmawiać. Proszę panie Ortez, błagam…
- Cesc…. – westchnął – Dobrze… Wejdź do
niej…
Cesc odetchnął z ulgą i poszedł schodami
na górę. Otworzył delikatnie i chicho drzwi a po chwili ujrzał Natalie siedzącą
na łóżku. W ręku trzymała jakaś kartkę lub zdjęcie i płakała. Wszedł do pokoju
i zamknął za sobą drzwi. Natalie podniosła wzrok i spojrzała na Cesca.
- Chyba dałam ci jasno do zrozumienia, że
nie chcę cię widzieć! – prawie krzyknęła
- Natalie musimy w końcu porozmawiać –
podszedł bliżej – Naprawdę musimy porozmawiać.
- Ale ja nie chcę cię widzieć! – schowała
zdjęcie pod kołdrę, a Cesc podszedł bliżej
- Wiem, ale musimy i zrobimy to dziś –
usiadł obok Natalie
- Nienawidzę cię i czuję do ciebie odrazę!
Wyjdź!
- Wiem Natalie, gdybym tylko wiedział, że
tak to się skończy to powiedział bym ci od razu, ale się bałem. Bałem się
właśnie tego, że tak zareagujesz. Wiem, że jestem skończonym kretynem i dupkiem,
ale nie rób sobie krzywdy z mojego powodu. Nie jestem tego wart – Natalie
spojrzała na niego zaskoczona – Diana powiedziała mi, że przestałaś brać leki.
Natalie one są dla ciebie potrzebne, nie możesz ich przestać brać.
- Nie martw się oto. Przynajmniej ta
osoba, która je sponsoruje zaoszczędzi na mnie…
- Natalie… Chcę abyś brała te leki
ponownie. Nie chcę aby ci się coś stało.
- A co cie to może obchodzić!?
- Obchodzi mnie to i to bardzo… Natalie ja
wciąż cie kocham…
- Ja ciebie też bardzo kochałam, ale nie
mogę… Nie mogę ci tego wybaczyć. To chyba jest gorsze niż zdrada. Zataiłeś
przede mną cos takiego… To jest definitywnie gorsze niż zdrada.
- Wiem i tak bardzo cie przepraszam, ale
nic nie poradzę na to, że tak cie kocham…
- Cesc… Opowiedz mi wszystko… Opowiedz mi
wszystko od A do Z. Bez kłamstw i zatajania czegoś.
- Dobrze… Opowiem ci wszystko…
Cesc zaczął swój długi monolog.
Opowiedział Natalie wszystko. Powiedział o „El Clásico”, o tym jak szybko jechał i słuchał
muzyki, o tym jak był rozkojarzony… Później nadeszła najgorsza cześć.
Powiedział Natalie o tym jak doszło do wypadku, jak za późno zaczął hamować, o
tym jak zadzwonił do Gerarda i o tym jak ten zostawił go z tym samego. Chwilę
po tym Natalie wyciągnęła spod kołdry zdjęcie, w które wcześniej się
wpatrywała. Na zdjęciu była ona i Cesc na ich pierwszej randce, która miała
miejsce nad urwiskiem obok Barcelony. Cesc zauważył to i uśmiechnął się, ale
opowiadał dalej. Zaczął mówić o tym jak zabrał ją do szpitala i powiedział, że
znalazł ją na drodze, a później o tym jak zmył się. Później opowiedział jej, że
to on finansował jej operacje, jej leczenie i rehabilitacje. Natalie była w
szoku po tym wszystkim co usłyszała. Cesc długo ją przepraszał i namawiał by mu
wybaczyła, ale Natalie szła w zaparte…
- Błagam cie… Wybacz mi…. – ukląkł przed
Natalie – Błagam cie, wybacz mi! – ujął jej dłoń i pocałował ją
- Cesc nie wiem czy jestem ci wstanie
ponownie zaufać. Taka sprawa to nie byle co…
- Natalie proszę… Chociaż powiedz, że między
nami wszystko jest okay. Jakoś przecierpię to, że mnie nienawidzisz…
- No dobrze… Możemy zacząć od nowa…. –
Cesc uśmiechnął się i chciał pocałować Natalie, ale ta go odepchnęła – Nie
Cesc… Nie tak od nowa. Możemy być znajomymi, nic więcej…
- Dobre chociaż i to na początek…
Cesc usiadł obok Natalie i mocno ja
przytulił, a ona ponownie poczuła się bezpieczna w jego ramionach i odetchnęła
z ulgą.
____________________
Ogłoszenia
parafialne
WESOŁYCH ŚWIĄT!
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Witam w ostatnim rozdziale OTOS. Przed nami już tylko epilog. Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podobało i dacie znać o tym w komentarzu.
Pozdrawiam N.
First of all: Będzie mały Piquś <3333333333
OdpowiedzUsuńNo, a po drugie, Natalie dała szansę Cesowi <3 Zaczną od nowa i mam nadzieję, że w końcu Cescowi uda się odzyskać całkowite zaufanie Natalie, bo uwielbiam ich razem i chcę, żeby się pobrali! O! Tak ma być :D
Buuuu, że to już epilog tylko został. Chcę moreee! :* ♥
Mały, przystojny Pikuś < 33333333333333 Awww. Jak słodko. Dobrze, że Natalie dała szansę Cescowi. Liczę że im się jakoś ułoży.
OdpowiedzUsuńPrzykro ze został jedynie epilog. :*
Ale długi rozdział <3 przyjemnie się go czytało i bardzo się cieszę, że tak to się skończyło. Czekam na epilog ;*
OdpowiedzUsuńbedzie mały Pikus,bedzie miały Pikuś ♥ haha
OdpowiedzUsuńbardzo fajny i dłuuuuuuuuuuuuuuuugi rozdział <3
Kurcze dobrze, że sie tak skonczyło ;)
Mam nadzieje, ze 'znjaomość od ''nowa'' przerodzi się znowu w miłość a Natalie na nowo zaufa Cescowi :D
pozdrawiam i również Wesołych Świąt :**
yellowdress
Cały Pikuś, nawet w opkach robi dziatki jak szalony :D A Natalie chyba trochę przesadziła z reakcją, w końcu Czesio stara się jak może, żeby jej wynagrodzić tę katastrofę.
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, szkoda że już tylko epilog został bo zakochałam sie w tym opowiadaniu od początku :)
OdpowiedzUsuń