środa, 25 grudnia 2013

Rozdział VIII

Natalie spojrzała w oczy Cesca, a Cesc w jej. Widział w nich czystą nienawiść. Po chwili Natalie zarwała z szyi naszyjnik i wyrwała swoją dłoń. Pobiegła do pokoju i założyła na siebie szybko sukienkę, chwyciła za buty i torebkę i wybiegła z domu. Cesc nic nie mógł poradzić. Próbował ją zatrzymać, ale Natalie biegła przez siebie. Wsiadła w pierwszy lepszy autobus i pojechała przed siebie. Usiadła z tyłu autobusu i zaczęła płakać. Nie mogła przeboleć tego, że osoba, którą kochała nad życie tak ją oszukała. Wszystkie emocje jakie miała, były właśnie na samym wierzchu. Nie mogła pozbierać myśli i uspokoić się. Była cała roztrzęsiona, a ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę. W końcu wysiadła z autobusu i zobaczyła, iż jest blisko akademika. Podążyła dobrze jej znaną drogą i miała nadzieję, że zastanie przyjaciółkę w pokoju. 

Weszła do pokoju akademickiego i zobaczyła Dianę siedzącą na łóżku i uczącą się. Spojrzała na przyjaciółkę i uśmiechnęła przez łzy. Zamknęła drzwi i spojrzała jeszcze raz na przyjaciółkę, która zdawała się nie zauważyć Natalie, która weszła przed sekundą do pokoju. Natalie patrzyła na przyjaciółkę z zapłakanymi oczami. W końcu Diana podniosła głowę i zobaczyła przyjaciółkę, która miła ból wypisany na twarzy, a oczy były czerwone od płaczu. Podniosła się szybko i podbiegła do przyjaciółki. Spojrzała na nią i mocno ją przytuliła.

- Co się stało? – pogładziła Natalie po głowie i plecach, a Natalie zaczęła płakać bardziej
- Diana, to on…. – zaszlochała
- Kto zrobił co, skarbie? – spojrzała na przyjaciółkę
- To Cesc mnie potrącił…. – łzy zaczęły spływać jeszcze bardziej po jej policzkach
- O mój Boże! – ponownie przytuliła Natalie – Ale jak się dowiedziałaś?
- Pique przyszedł i…. – pociągnęła nosem – I powiedział mu, że… że to on zrobił i że musi mi powiedzieć.
- I co było dalej?
- Nic. Uciekłam…. – usiadła na łóżku – Nie chcę go więcej znać!
- Powiedz mi chociaż, że tego nie zrobiliście – spojrzał na przyjaciółkę, a chwilę późnij usiadła obok niej, a Natalie milczała – Przykro mi Natalie, od samego początku coś mi w nim nie pasowało, a teraz… Mam chociaż nadzieję, że naprawdę się zabezpieczyliście i nie wyjdzie z tego coś niechcianego.
- Tak, zabezpieczyliśmy się…. – pociągnęła nosem – Przynajmniej ja byłam…
- Natalie! Myślałam, że Cesc kupił te prezerwatywy. Same tabletki czasami nie są wystarczające.
- Żartowałam wtedy z tą prezerwatywą. Ale biorę tabletki, więc nie będę w ciąży…
- Mam nadzieję – przytuliła ponownie przyjaciółkę, a ta zaczęła ponownie płakać – Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Obiecuje…
- Nie możesz mi obiecać, że przestanę coś do niego czuć – wtuliła się w przyjaciółkę – To było coś czego w życiu nie czułam.
- Wierz mi, poznasz kogoś innego, kogoś lepszego niż on i znów wszystko wróci do normy.
- Wątpię…. – wtedy do pokoju weszła cała w skowronkach Carlota, której mina spoważniała, kiedy zobaczyła zapłakaną Natalie
- Co się stało? – spytała i podeszła do dziewczyn
- Dobrze się bawiłaś moim kosztem?! – Natalie krzyknęła, kiedy ją zobaczyła
- Nie rozumiem – Carlota zdziwiła się
- Naprawdę!? Widzę, że dobrze się bawiłaś moim kosztem…. – Natalie wstała i wybiegła z pokoju
- Czy ktoś może mnie oświecić, co ja zrobiłam?! – teraz to Carlota podniosła ton głosu
- Ty naprawdę nie wiesz? – Diana spojrzała na dziewczynę z pogardą
- Nie wiem o czym?!
- Spytaj się swojego brata! On dobrze wie, co zrobił Natalie… A teraz wybacz, przyjaciółka mnie potrzebuje – Diana wstała i wyszła szybkim krokiem z pokoju trzaskając za sobą drzwiami.
- Zabije gnoja! – Carlota powiedziała wkurzona sama do siebie, wzięła torebkę i wyszła z akademika

Carlota wybiegła zdenerwowana z pokoju. Kiedy szła korytarzem, zobaczyła we wnęce Natalie, która płakała i Dianę, która ją pocieszała. Zatrzymała się na chwilę, po czym ruszyła dalej. Nie mogła zrozumieć, co jej brat takiego zrobił Natalie. Bała się, że to mogło być coś bardzo złego i Natalie nigdy mu nie wybaczy. Bała się, ponieważ uważała, że Cesc i Natalie są dla siebie stworzeni. Niestety teraz nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Wbiegła do domu i zobaczyła Cesca stojącego w pokoju, który trzymał coś w ręce.

- Ty skretyniały debilu! – krzyknęła, po czym podbiegła do brata i popchnęła go tak mocno, że aż upadł – Co jej zrobiłeś!? – patrzyła na brata z odrazą
- Czego ode mnie chcesz? – spojrzał na siostrę, a jego oczy były czerwone
- Czy ty płakałeś? – spojrzała na niego nieco milej
- Tak! Płakałem…. – westchnął
- Powiedz mi co zrobiłeś Natalie idioto! – usiadła w fotelu – Słucham!
- Pewnie wiesz o wypadku Natalie z przed 9 miesięcy…. – spojrzał na siostrę, a po chwili wstał i usiadł obok niej
- No wiem. Jakiś głupek ją potrącił i zwiał. Ale na szczęście znalazł ją ktoś… Do czego zmierzasz?
- To ja ją potrąciłem i to ja zawiozłem ją do szpitala…
- Co zrobiłeś? – oniemiała – Chyba źle słyszę?! – wstała
- Pamiętasz jak oddałem samochód do kasacji? – Carlota przytaknęła – To był ten samochód. To nim ją potrąciłem.
- Jesteś nienormalny! – zdzieliła brata w twarz – Jak mogłeś jej to zrobić?! Ona ci zaufała, zakochała się w tobie, a ty ją wykorzystałeś.
- Car, jesteś moją siostrą powinnaś mnie zrozumieć. To nie było takie…
- Ja nawet nie wiem czy jesteś moim bratem! – spojrzała na niego z pogardą – Cesc Fabregas nigdy by czegoś takiego nie zrobił! Cesc Fabregas przyznałby się i poniósł konsekwencje za swoje czyny.
- Carlota, to nie było takie łatwe – wstał – Zapłaciłem za operacje, za leczenie w najlepszych klinikach, a później za rehabilitacje…
- Pieniądze tego nie rozwiążą, baranie! Dziewczyna ma teraz uraz i będzie go miała do końca życia. A teraz kiedy wie, że to ty to zrobiłeś… - westchnęła – Boże Cesc! Czy ty wiesz co zrobiłeś?! Ona jest załamana! Myśli, że ja o tym wiedziałam!
- Przepraszam Car…
- Ty już mnie lepiej nie przepraszaj! – chwyciła za swoją torbę i zarzuciła na ramię – Kto cię zmusił byś się nie przyznał?
- No wiesz…. – Cesc odwrócił wzrok od dziewczyny
- O! MÓJ! BOŻE! Czy to był Pique!? – Cesc nie patrzył na siostrę – CESC! CZY TO BYŁ PIQUE!
- Nie! Pique tylko powiedział, że to zniszczy mnie…. – spojrzał na siostrę ze łzami w oczach
- Nie zbliżaj się do Natalie, bo osobiście to ja cie potrącę! – spojrzała na brata z pogardą i wyszła z mieszkania

Cesc usiadł w fotelu i schował twarz w swoich dłoniach. Nie wiedział co ma teraz zrobić. Wiedział natomiast, że Natalie go nienawidzi i na pewno go nie wysłucha, nie da mu wytłumaczyć. Do tego Diana pewnie by go rozszarpała, gdyby tylko wszedł do ich akademickiego pokoju. Chciał ją tylko znów zobaczyć, ale chyba danie jej trochę czasu w tym momencie było najlepszą decyzją jaką mógł podjąć.

Carlota wbiegła z miną zabójcy do mieszkania Gerarda Pique. Szukała go w całym mieszkaniu aż znalazła. Siedział w fotelu, w salonie. Podeszła do niego i pocałowała namiętnie… A później zdzieliła go z pięści w nos i pisnęła z bólu jaki jej towarzyszył przy uderzeniu. Gerard chwycił się ręką za nos i próbował zatamować krwotok, który nastąpił po uderzeniu. Carlota wstała i spojrzała na chłopaka…

- Co do diabła!? – Gerard przeklął prawie bezgłośnie
- Masz może ochotę mi coś powiedzieć?!
- Zakładam, że już wiesz…. – wstał i poszedł do kuchni po ręcznik i przytknął go do swojego nosa
- Tak cholera, wiem! Jesteś nic niewartym śmieciem! Jak mogłeś mi nie powiedzieć!? Jak mogłeś ukrywać to przed swoją dziewczyną?! – krzyczała
- Carlota – podszedł do dziewczyny i ujął jej dłoń – Przede wszystkim, to ja się dowiedziałem, że ta cała Natalie to ‘ta’ dziewczyna chyba w październiku jak ty ją poznałaś. Więc nie wiem, o co te całe halo i to że zdzieliłaś mnie w nos… Chodź…. – pociągnął ją do kuchni i wyciągnął lód z zamrażalnika, po czym przyłożył go do ręki Carloty – Musi cie teraz boleć…. – westchnął – Naprawdę nie wiedziałem, że to ona…
- Ale wiedziałeś, że Cesc kogoś potrącił i mi nic nie powiedziałeś – spojrzała ze łzami w oczach na swojego chłopaka – Myślałam, że mi ufasz… Myślałam, że…
- Ufam ci, ale jak Cesc do mnie zadzwonił, to powiedziałem mu, że nie chcę aby mnie w to mieszał i rozłączyłem się…
- WOW! Ale z ciebie przyjaciel! – poszła do salonu
- Teraz to ja nie jestem jego przyjacielem?! – podszedł do niej – Ale zmienna jesteś! I to już od jakiegoś czasu… Czekaj, a może ty w ciąży jesteś, co? – podszedł do niej i uśmiechnął się
- Zgłupiałeś! Nie! – spojrzała na niego – I nie zmieniaj tematu!
- Car, czy aby na pewno? I nie zmieniam tematu!
- Nie krzycz na mnie, okay!? – spojrzała mu w oczy – I nie jestem w ciąży…
- Ja nie krzyczę… A to wielka szkoda – chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie – Bardzo bym się cieszył gdybyś była…. – uśmiechnął się ponownie i pocałował dziewczynę namiętnie
- Przestań! – odepchnęła go od siebie i uśmiechnęła się – Wiesz jak mnie zmiękczyć…
- No co? Chciałbym takiego mini przystojnego Pique…. – zaśmiał się
- Naprawdę? – Gerard pokiwał twierdząco głową – Ale ja chcę skończyć szkołę i właśnie dlatego się zabezpieczamy, a przynajmniej ja, bo nie chcę zaliczyć wpadki. Zresztą mój ojciec by cię zabił, gdybyś dzieciaka mi zrobił bez ślubu…
- Przecież on mnie kocha – zaśmiał się Gerard – Kto by mnie nie kochał…
- Może i cię lubi ale wciąż jestem córeczką tatusia – uśmiechnęła się – Zaraz! Czekaj! Jak…? My…? Oh ty! Podstępnie zmieniłeś temat! Gerard!
- No co? Przecież powiedziałem ci co wiem i koniec tematu. A to że chciałbym mieć z tobą dziecko, to dobry temat dla nas do rozmowy…
- Co ty kombinujesz Pique? – spojrzała z podejrzeniem na chłopaka – O poczekaj! Dam ci tampon bo już ręcznik przemókł – zaśmiała się
- No bardzo śmieszne, wiesz? – zaśmiał się i poszedł do kuchni po kolejny ręcznik – Nieźle mnie załatwiłaś…
- Przepraszam, ale byłam tak zdenerwowana…. – Gerard usiadł w fotelu, a Carlota na jego kolanach – Więc co ty kombinujesz, co?
- Ja nic…. – przygryzł dolną wargę
- Geri, musisz coś kombinować. Facet nigdy nie chcę pierwszy dziecka… Czy ty mnie zdradzasz i chcesz zatrzeć ślady? – spojrzała na niego z poważną miną
- Nie! Jesteś moją jedyną. Myślisz, że gdyby tak nie było, to chciałabym mieć z tobą dziecko.
- Sama nie wiem…. – westchnęła
- Kocham ciebie i tylko ciebie – pocałował ją namiętnie
- Ja ciebie też kocham – uśmiechnęła się – A tak nawiasem to…. – przygryzła wargę
- Co skarbie? – spojrzał na nią czule
- Okres mi się spóźnia…. – westchnęła – Jak wspominałeś o ciąży, to skojarzyłam sobie, że okres mi się spóźnia… Znaczy… Nie miałam go w styczniu…
- To znaczy że…. – spojrzał na nią i uśmiechnął się
- Mogę być, ale nie muszę…. – spojrzała chłopakowi w oczy, które dalej się cieszyły – Naprawdę byś się cieszył?
- Tak, tak, tak! – pocałował ją namiętnie i położył dłoń na jej brzuchu – Bardzo bym się cieszył!
- I co teraz będzie? – spojrzała mu w oczy
- Będzie dobrze. Będziesz wspaniała mamą – uśmiechnął się
- Nie, chodzi mi o Natalie i Cesca… Myślisz, że się pogodzą?
- Nie wiem. Cały czas mówiłem Cescowi, że to się w końcu stanie i w końcu stało się. Nic na to nie poradzę…

Gerard spojrzał Carlocie w oczy i pocałowała ją jeszcze raz namiętnie. W duchu cieszył się, że to kłamstwo wyszło w końcu na światło dzienne, ale był załamany, że jego przyjaciel teraz cierpi. W sumie cierpi przez własną głupotę, ale wciąż było mu źle z tego powodu. Cieszył się również, z tego że Carlota może być w ciąży. Pragnął dziecka i pragnął je mieć właśnie z Carlotą, z wybranką jego życia.

2 dni później…

Trening Barcelony przebiegł bez żadnych zakłóceń. Wszyscy się zjawili na wyznaczoną godzinę prócz jednej osoby. Osobą tą był Cesc Fabregas. Gerard zaniepokoił się tym, bo nie miał żadnych wieści od przyjaciela prawie 2 dni. Martwił się o niego, a teraz ta absencja na treningu sprawiła, że był bardzo zaniepokojony. Nawet podszedł do niego trener i spytał się gdzie się podziewa Cesc, ale ten nie umiał tego mu logicznie wytłumaczyć. Po treningu zawitał do jego domu i zastał go leżącego w salonie z butelką piwa, użalającego się na sobą.

- Chyba wiesz że był dziś trening, prawda? – Gerard spojrzał na przyjaciela
- No i co z tego? – nawet nie spojrzał na Gerarda
- Co się z tobą dzieję?! – wyrwał mu butelkę piwa – Piwo, użalasz się nad sobą, opuszczasz treningi… To nie jesteś ty do jasnej cholery!
- Masz rację – odparł spokojnie – To nie jestem już ten sam ja. Wszystko straciło dla mnie sens, kiedy straciłem ją…
- A przecież mówiłem ci tyle razy, że jak to się wyda to będzie źle i to bardzo źle.
- Wiem, że mówiłeś – podniósł wzrok i spojrzał na przyjaciela – I teraz mnie nienawidzi! Znienawidziła mnie do końca życia, a ja nie umiem bez niej żyć.
- Weź się w garść Fabregas! Jesteś silnym mężczyzną, dasz sobie z tym radę. A najlepiej będzie jak sobie odpuścisz…
- Mam sobie odpuścić? – spojrzał zszokowany na przyjaciela – Ja sobie tego nigdy nie daruje. Tak samo jak tego, że ta ja ją potrąciłem, że to ja zniszczyłem jej życie i zdrowie!
- Cesc musisz odpuścić! Musisz odpuścić dla własnego dobra.
- Idź już… Chcę być sam…. – wstał i wyszedł z salonu

Mijały godziny, dni tygodnie… Natalie była coraz bardziej załamana i zdewastowana. Przestała brać leki, opuściła się w nauce i zaniedbała samą siebie, a najgorsze było to, że zaczęła się źle zachowywać. Carlota i Diana bardzo się o nią martwiły. Diana próbowała jej przemówić do rozumu, ale Natalie nie chciała jej słuchać. Kiedy Carlota chciała jej wszystko wytłumaczyć, Natalie udawała, że jej nie widzi lub wychodziła z pokoju. Natalie nie dała sobie wytłumaczyć tego, że ona nic nie wiedziała o tym, że to jej brat jest sprawcą jej wypadku.

Pewnego słonecznego dnia Natalie wybrała się do miejsca, w którym miała wypadek. Krążyła w kółko i rozmyślała. Główną jej myślą, było to że nienawidziła Cesca za to, co jej zrobił, ale z drugiej strony nie mogła zapomnieć o tym, że to przy nim poczuła się w końcu kochana. To uczucie ją wypełniało i nienawidziła tego chyba jeszcze bardziej. Usiadła na krawężniku i zaczęła płakać. Nawet nie zauważyła, że obok niej zatrzymał się samochód. Podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą Gerada. Wystraszyła się i wstała.

- O Boże! – spojrzała wystraszona na chłopaka – Wystraszyłeś mnie! Co ty tu robisz?
- Przepraszam, nie chciałem. Możemy porozmawiać?
- Nie, możesz już sobie iść… Jechać… Lub cokolwiek innego. Nie chcę cię widzieć jak i reszty szurniętej Barcelonowej rodzinki.
- Proszę Natalie… Ja chcę tylko porozmawiać…. – westchnął i rozejrzał się w około – To tu rozegrała się tragedia?
- A co cię to obchodzi? Chyba powinieneś wiedzieć gdzie, skoro byłeś w to zamieszany!
- Natalie ja… Przykro mi, ja nie wiedziałem, że to tu. Proszę, możemy porozmawiać? – otworzył drzwi do samochodu – Proszę… Wsiądź i porozmawiajmy chwilkę.
- No dobrze – wsiadła do samochodu, a po chwili Gerard zrobił to samo – Ale i tak nie chcę tego słuchać…. – oparła się o oparcie siedzenia
- Wyglądasz ja nie ty – spojrzał na nią – Wyglądasz okropnie!
- O dzięki, jak miło, że zauważyłeś…. – prychnęła i odwróciła wzrok
- Przepraszam, ale naprawdę nie wyglądasz najlepiej….
- Więc o czym chciałeś rozmawiać?
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że Cesc się zadręcza… Opuszcza treningi i jest na wylocie z pierwszego składu…
- A co to mnie obchodzi, co?
- Może mogłabyś mu trochę odpuścić?
- Więc teraz to moje wina!? – spojrzała zła na chłopaka
- Nie! Ale mogłabyś z nim chociaż porozmawiać. Cesc to mój najlepszy przyjaciel, nie chcę aby się stoczył na dno…
- Może on na to zasługuje, po tym co mi zrobił, co?!
- Natalie, nikt na to nie zasługuje. Nawet on. Proszę cię chociaż z nim porozmawiaj. Nie musisz mu wybaczać, tylko porozmawiaj.
- Przykro mi ale nie. Nie chcę go znać, nie chcę go widzieć! – otworzyła drzwi – Dowidzenia Pique. Mam nadzieję, że się już więcej nie spotkamy – wysiadła
- Hej! – wysiadł – Natalie…. – złapał ją za rękę
- Co?! – odwróciła się wściekła
- Chociaż proszę, bądź miła dla Carloty. Ona nic nie wiedziała o tym wypadku. Dopiero 15 lutego się dowiedziała i o mało nie pobiła Cesca i mnie…. – zaśmiał się – Proszę… Zważając na okoliczności, proszę bądź dla niej miła. Ona bardzo to przeżywa, a nie może się denerwować…
- Na jakie okoliczności? – spojrzała na chłopaka
- Carlota chciała ci o tym powiedzieć, ale nigdy nie dałaś jej prawa głosu…. – westchnął
- O czym chciała mi powiedzieć? – spytała zaciekawiona
- Carlota jest w ciąży – uśmiechnął się – Więc proszę, bądź dla niej miła…
- Naprawdę jest w ciąży? – uśmiechnęła się mimowolnie
- Tak, wiemy już prawie miesiąc – westchnął ponownie – Będziesz dla niej miła?
- Tak Gerard, będę…

Gerard odwiózł Natalie do akademika. Przy okazji kolejny raz powtórzy jej, że wygląda okropnie i musi ze sobą coś zrobić. Natalie zaczęła się śmiać, ale powiedziała, że się postara.

Natalie weszła do akademika i zobaczyła Dianę i Carlotę siedzące na łóżku Diany, gadające najwyraźniej o czymś wesołym. Kiedy Carlota zobaczyła Natalie, nagle spoważniała i wstała.

- O czym rozmawiałyście? – spytała patrząc na Carlotę, a Carlota wręczyła jej małe kwadratowe zdjęcie – Co to jest? – spojrzała na zdjęcie
- To jest mini Pique – Carlota uśmiechnęła się – To jest jego pierwsze zdjęcie… Ale pewnie nie chcesz tego słuchać…. – westchnęła, a wtedy Carlota przytuliła ją mocno, a Carlota uśmiechnęła się
- Przepraszam, że byłam taką suką… Nie wiedziałam, że jesteś w ciąży…
- Nic nie szkodzi – przytuliła Natalie jeszcze mocniej – Miałaś swoje powody…
- Ale byłam okrutna, a nie powinnam być…. – spojrzała na dziewczynę
- Nie martw się tym… Ważne, że już jest wszystko okay – uśmiechnęła się
- Więc ciąża, tak? – zaśmiała się
- Jakoś tak wyszło…. – zaśmiała się również – Uważam, że sylwester był owocny – ponownie się zaśmiała
- 3 miesiąc?
- Tak – Carlota uśmiechnęła się
- Gratulacje – Natalie ponownie uścisnęła Carlotę
- Dziękuję…

Chwilę później Carlota musiała wyjść, bo Gerard do niej zadzwonił, że czeka na nią przed akademikiem. Natalie cieszyła się z tego, że Carlota jest w ciąży. Przynajmniej jedna dobra rzecz zdarzyła się w ostatnim czasie. Natalie podeszła do swojej szafy i wyciągnęła walizkę. Otworzyła komodę, zaczęła wyciągać swoje rzeczy i wrzucać je do walizki. Diana przyglądała się temu zdziwiona. Na początku myślała, że pakuje brudne rzeczy, ale kiedy poszła do łazienki i wróciła z kosmetykami, które wrzuciła do walizki zaczęła się martwić. Nie wiedziała o co może jej przyjaciółce chodzić.

- Co ty robisz? – podeszła do przyjaciółki
- Wracam do domu…. – nie patrząc na Dianę pakowała do walizki swoje rzeczy
- Słucham? – Diana była zaskoczona – Dlaczego?
- I tak zawalam semestr, więc nie ma co się dalej męczyć… W domu będę mieć to samo… Czyli nic.
- Natalie tak nie można, ja wiem, że teraz to wszystko jest dla ciebie ciężkie, ale będzie dobrze. Nie poddawaj się tak od razu. Carlota i ja ci pomożemy w nauce jeśli chcesz.
- Czasami się zastanawiam, czy jesteś taka głupia z natury czy z wyboru! – spojrzała na przyjaciółkę a ta miała prawie łzy w oczach po tym co usłyszała – Przepraszam…. – powiedziała skruszona
- Natalie…
- Przepraszam… Nie chciałam… Ale muszę pojechać do domu. Ja już dłużej tu nie mogę być. Carlota jest tak podobna do Cesca, nie mogę na nią nawet patrzeć.
- Przestań! To nie jest powód!
- Dla mnie jest! Nawet nie wiesz jak mnie to wszystko, ta cała sytuacja boli… Proszę Diana, musisz mnie zrozumieć. Ja nie mogę tu dłużej zostać. Proszę, bądź po mojej stronie i nie mów nikomu. Już napisałam do dziekana o urlop ze względu na zły stan zdrowia i udzielił mi go.
- Natalie, proszę…
- Nie mogę Diana – zamknęła walizkę – Tata już pewnie na mnie czeka. Przepraszam. Przeproś ode mnie Carlotę i nie mów nikomu – podeszła i uścisnęła Dianę

Po krótkiej chwili Natalie odpuściła akademik i wsiadła do auta ojca, który specjalnie dla niej wziął urlop, bo wiedział że coś dzieję się niedobrego z jego córką. Kiedy wieczorem Carlota wróciła do akademika była zdziwiona faktem, że nie ma Natalie. A jeszcze bardziej zdziwiła się kiedy zobaczyła, że zniknęły jej wszystkie rzeczy. Próbowała wyciągnąć z Diany gdzie się ona podziewa, ale obiecała przyjaciółce, że nic nie powie i nic jej nie powiedziała. Tego samego dnia wieczorem Cesc zadzwonił do Diany i poprosił ją o spotkanie. Diana nie chciała się zgodzić, ale w ostateczności przystała na propozycję chłopaka.

- Więc co chcesz? – usiadła na ławeczce w parku
- Nie wiem co mam zrobić Diana. Proszę wysłuchaj mnie…
- Cesc ja też nie wiem co masz teraz zrobić. Natalie cię nienawidzi i przez ciebie się teraz krzywdzi.
- Co takiego!? – spojrzał na Dianę zszokowany i zmartwiony
- Z Natalie jest bardzo źle Cesc. Opuściła się w nauce… A co najważniejsze nie bierze leków, które musi brać…. – spojrzała na niego bardzo zmartwiona – A to wszystko twoja wina!
- Diana! Jakie leki? – spojrzał na dziewczynę – Wiem, że Natalie coś bierze, bo pokrywam wszelkie wydatki związane z wypadkiem już prawie od 11 miesięcy, ale nie wiem od czego są te leki.
- To ty jesteś tym anonimowym darczyńcą?! – Cesc pokiwał twierdząco głową – Natalie bierze leki na serce, a także przeciwbólowe i przeciwzakrzepowe. Ale te od serca są najważniejsze… Widziałam, że wyrzuciła wszystkie tabletki do kosza. Nie wyobrażam sobie jaki ból ona teraz przezywa.
- Czy leki od serca, które musi brać są powodowane wypadkiem?
- Tak Cesc. Kiedy Natalie miała robioną drugą operacje jej serce stanęło na stole operacyjnym, bo lekarze nie wiedzieli, że uszkodzenia po wypadku są tak poważne.
- O mój Boże! I to wszystko przeze mnie! Muszę z nią porozmawiać? Gdzie ona jest!?
- Cesc, martwię się o swoją przyjaciółkę. Błagam pomóż jej lub choć ją przekonaj do brania leków.
- Jasne, powiedz mi gdzie ona jest…
- Wzięła urlop dziekański i wróciła do siebie do domu… Jedź i zrób wszystko by jej pomóc.

Cesc Fabregas wsiadł i odjechał szybko. Tym razem jechał ostrożnie ale znów dość szybko. Martwił się o Natalie. Martwił się teraz o nią jak nigdy przedtem. Powiedział sobie, że jeśli z jego powodu coś jej się stanie, to sobie tego nigdy nie wybaczy. W końcu dojechał na miejsce i nogi mu zmiękły. Co będzie jak nikt go do niej nie wpuści? Co będzie jak nikogo nie mam w domu? Ale zaryzykował i poszedł do drzwi. Zadzwonił raz, drugi i trzeci… Nikt nie odpowiedział… Po chwili usłyszał jednak, że ktoś zbiega po chodach i krzyczy: „Chwileczkę”, chwilę później zobaczył w drzwiach Natalie, która zbladła na jego widok i zamknęła mu drzwi przed nosem zanim zdążył coś powiedzieć, po czym ponownie usłyszał kroki wbiegania na górę po schodach. Po kilku chwilach drzwi do mieszkania znów się otworzyły i ujrzał w nich ojca Natalie. Przeraził się lekko…

- Czego tu chcesz? – spiorunował go wzrokiem – Natalie nie chce cie widzieć!
- Tak wiem, ale ja muszę z nią porozmawiać. Proszę panie Ortez, błagam…
- Cesc…. – westchnął – Dobrze… Wejdź do niej…

Cesc odetchnął z ulgą i poszedł schodami na górę. Otworzył delikatnie i chicho drzwi a po chwili ujrzał Natalie siedzącą na łóżku. W ręku trzymała jakaś kartkę lub zdjęcie i płakała. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Natalie podniosła wzrok i spojrzała na Cesca.

- Chyba dałam ci jasno do zrozumienia, że nie chcę cię widzieć! – prawie krzyknęła
- Natalie musimy w końcu porozmawiać – podszedł bliżej – Naprawdę musimy porozmawiać.
- Ale ja nie chcę cię widzieć! – schowała zdjęcie pod kołdrę, a Cesc podszedł bliżej
- Wiem, ale musimy i zrobimy to dziś – usiadł obok Natalie
- Nienawidzę cię i czuję do ciebie odrazę! Wyjdź!
- Wiem Natalie, gdybym tylko wiedział, że tak to się skończy to powiedział bym ci od razu, ale się bałem. Bałem się właśnie tego, że tak zareagujesz. Wiem, że jestem skończonym kretynem i dupkiem, ale nie rób sobie krzywdy z mojego powodu. Nie jestem tego wart – Natalie spojrzała na niego zaskoczona – Diana powiedziała mi, że przestałaś brać leki. Natalie one są dla ciebie potrzebne, nie możesz ich przestać brać.
- Nie martw się oto. Przynajmniej ta osoba, która je sponsoruje zaoszczędzi na mnie…
- Natalie… Chcę abyś brała te leki ponownie. Nie chcę aby ci się coś stało.
- A co cie to może obchodzić!?
- Obchodzi mnie to i to bardzo… Natalie ja wciąż cie kocham…
- Ja ciebie też bardzo kochałam, ale nie mogę… Nie mogę ci tego wybaczyć. To chyba jest gorsze niż zdrada. Zataiłeś przede mną cos takiego… To jest definitywnie gorsze niż zdrada.
- Wiem i tak bardzo cie przepraszam, ale nic nie poradzę na to, że tak cie kocham…
- Cesc… Opowiedz mi wszystko… Opowiedz mi wszystko od A do Z. Bez kłamstw i zatajania czegoś.
- Dobrze… Opowiem ci wszystko…

Cesc zaczął swój długi monolog. Opowiedział Natalie wszystko. Powiedział o „El Clásico”, o tym jak szybko jechał i słuchał muzyki, o tym jak był rozkojarzony… Później nadeszła najgorsza cześć. Powiedział Natalie o tym jak doszło do wypadku, jak za późno zaczął hamować, o tym jak zadzwonił do Gerarda i o tym jak ten zostawił go z tym samego. Chwilę po tym Natalie wyciągnęła spod kołdry zdjęcie, w które wcześniej się wpatrywała. Na zdjęciu była ona i Cesc na ich pierwszej randce, która miała miejsce nad urwiskiem obok Barcelony. Cesc zauważył to i uśmiechnął się, ale opowiadał dalej. Zaczął mówić o tym jak zabrał ją do szpitala i powiedział, że znalazł ją na drodze, a później o tym jak zmył się. Później opowiedział jej, że to on finansował jej operacje, jej leczenie i rehabilitacje. Natalie była w szoku po tym wszystkim co usłyszała. Cesc długo ją przepraszał i namawiał by mu wybaczyła, ale Natalie szła w zaparte…

- Błagam cie… Wybacz mi…. – ukląkł przed Natalie – Błagam cie, wybacz mi! – ujął jej dłoń i pocałował ją
- Cesc nie wiem czy jestem ci wstanie ponownie zaufać. Taka sprawa to nie byle co…
- Natalie proszę… Chociaż powiedz, że między nami wszystko jest okay. Jakoś przecierpię to, że mnie nienawidzisz…
- No dobrze… Możemy zacząć od nowa…. – Cesc uśmiechnął się i chciał pocałować Natalie, ale ta go odepchnęła – Nie Cesc… Nie tak od nowa. Możemy być znajomymi, nic więcej…
- Dobre chociaż i to na początek…

Cesc usiadł obok Natalie i mocno ja przytulił, a ona ponownie poczuła się bezpieczna w jego ramionach i odetchnęła z ulgą. 

____________________
Ogłoszenia parafialne

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Witam w ostatnim rozdziale OTOS. Przed nami już tylko epilog. Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podobało i dacie znać o tym w komentarzu. 

Pozdrawiam N. 

6 komentarzy:

  1. First of all: Będzie mały Piquś <3333333333

    No, a po drugie, Natalie dała szansę Cesowi <3 Zaczną od nowa i mam nadzieję, że w końcu Cescowi uda się odzyskać całkowite zaufanie Natalie, bo uwielbiam ich razem i chcę, żeby się pobrali! O! Tak ma być :D

    Buuuu, że to już epilog tylko został. Chcę moreee! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały, przystojny Pikuś < 33333333333333 Awww. Jak słodko. Dobrze, że Natalie dała szansę Cescowi. Liczę że im się jakoś ułoży.
    Przykro ze został jedynie epilog. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale długi rozdział <3 przyjemnie się go czytało i bardzo się cieszę, że tak to się skończyło. Czekam na epilog ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. bedzie mały Pikus,bedzie miały Pikuś ♥ haha

    bardzo fajny i dłuuuuuuuuuuuuuuuugi rozdział <3

    Kurcze dobrze, że sie tak skonczyło ;)


    Mam nadzieje, ze 'znjaomość od ''nowa'' przerodzi się znowu w miłość a Natalie na nowo zaufa Cescowi :D


    pozdrawiam i również Wesołych Świąt :**

    yellowdress

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały Pikuś, nawet w opkach robi dziatki jak szalony :D A Natalie chyba trochę przesadziła z reakcją, w końcu Czesio stara się jak może, żeby jej wynagrodzić tę katastrofę.

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział, szkoda że już tylko epilog został bo zakochałam sie w tym opowiadaniu od początku :)

    OdpowiedzUsuń