Nadszedł czas świąt Bożego Narodzenia.
Mimo iż Natalie coraz więcej wiedziała o sprawcy swojego wypadku, to nie dawała
tego po sobie poznać. W święta dziewczyny wróciły do swoich domów. Natalie
pomagała swojej mamie w przygotowywaniu świąt, a Diana się temu tylko
przyglądała. Nie lubiła zbytnio brudzić sobie rączek. Dobrze, że miała dwie
młodsze siostry, którymi mogła się wysłużyć. Niestety mama Natalie nie jest tak
pobłażliwa, jak mama Diany. Pani Ortez zagoniła Dianę do krojenia sałatki. Diana
nie była tym zachwycona, a Natalie miała z tego ubaw.
Wigilię i pierwszy dzień świąt Natalie
spędziła ze swoją rodziną i Dianą. W drugi dzień świąt, Cesc zabrał Natalie do
siebie, do swojej rodziny. Zanim to nastało, Cesc musiał przejść przez przedstawienie
jego osoby ojcu Natalie, który jest wojskowym i wrócił do domu na święta. Cesc
strasznie się tego obawiał, bo to w końcu wojskowy, ma licencję na zabijanie
wroga.
- Natalie…. – Cesc spojrzał na dziewczynę
z przerażoną miną
- Słucham cię? – spojrzała na niego i
ścisnęła jego dłoń
- A może kiedy indziej spotkam się z twoim
ojcem, co?
- Cesc, czy ty się boisz? – spojrzała na
niego zdziwiona, a zarazem rozbawiona
- Ja? Nieee…. – zaśmiał się – Nie, wcale
się nie boje, bo kim on jest… On jest tylko wojskowym, który posiada broń w
swoim domu…. – Natalie spojrzała na niego – Tak, boje się!
- Spokojnie, będzie dobrze – poklepała go
po udzie – On nie jest taki zły, tylko nie rób gwałtownych ruchów – zaśmiała
się – To go może rozjuszyć…
Cesc przełknął głośno ślinę i spojrzał
przerażony na Natalie. Natalie uśmiechnęła się do niego i wysiadła z samochodu.
Zaraz za nią wysiadł Cesc i podążyli do domu Natalie. Cesc był przerażony.
Stresował się tym spotkaniem jeszcze bardziej niż tym, że Natalie w każdej
chwili może odkryć prawdę. Weszli do mieszkania i poszli wprost do salonu. Cesc
ujrzał drobną kobietę o ciemnych włosach, całkowicie podobną do Natalie i
wysokiego, dobrze zbudowanego rosłego przypominającego Dwayne’a Johnson’a
mężczyznę. Wstał, a Cescowi zaczęły pocić się dłonie. Natalie uśmiechnęła się
do swojego ukochanego i podeszła bliżej rodziców.
- Mamo, tato… To jest Cesc…. – pociągnęła
chłopaka za rękę by podszedł do niej bliżej – Cesc to jest mój ojciec i moja
mama – uśmiechnęła się do chłopaka
- Jest mi bardzo miło was poznać – Cesc
przełknął ponownie ślinę i stał przerażony w bezruchu
- A więc to jest ten chłoptaś, o którym
Natalie nam tyle opowiadała – ojciec Natalie podszedł do chłopaka i wyciągnął
ku niemu rękę. Cesc podał mu swoją i wtedy poczuł niemiłosierny ból ściskanej
dłoni, aż Cesc syknął i zgiął się z bólu – Witaj w piekle – szepnął mu do ucha
- Tato! – Natalie spojrzała na swojego
ojca z groźną miną – Przestań! – ojciec Natalie puścił dłoń Cesca a ten
odetchnął z ulgą
- Miło mi pana poznać – szepnął pocierając
dłoń i nadgarstek
- Może coś zjecie dzieci? – mama Natalie
zaproponowała
- Nie mamo – spojrzała na matkę – W sumie
to zaraz jedziemy do rodziców Cesca, bo zaprosili nas do siebie
- Więc już idziecie? – ojciec Natalie
wtrącił
- Nie chce się nabawić na pana gniew panie
Ortez…. – Cesc westchnął
- Wyluzuj młody – ojciec Natalie zaśmiała
się – Jestem ‘cool’ tatą…
- O Boże! – Natalie westchnęła i pokręciła
głową – Zaczyna się… Może lepiej już pójdziemy…
- Na pewno? Może jednak coś zjecie? – mama
Natalie nalegała
- Nie, pójdziemy już – Natalie spojrzała
na matkę – Chodź Cesc…
- Dowidzenia…. – Natalie chwyciła ponownie
Cesca z rękę
- Pa mamo, pa tato…
Cesc i Natalie wyszli z domu i poszli
prosto do samochodu. Po kilkunastu cichych minutach znajdowali się obok
mieszkania Cesca. Na szczęście spotkanie z rodzicami Fabregasa nie było tak
zawstydzające, jak spotkanie z rodzicami Natalie. Cesc i Natalie spędzili
wspólnie z Carlotą, Gerardem i rodzicami Cesca prawie cały dzień. Natalie
bardzo dobrze czuła się w ich towarzystwie. W sumie to nawet nie chciała wracać
do akademika. Chciała jak najdłużej zostać z Cescem i ze swoimi rodzicami.
Minęły święta i minął kolejny sylwester.
Natalie i Cesc świetnie się razem bawili. Chcieli nawet Dianę zabrać ze sobą w
góry, ale Diana powiedziała, że nie ma ochoty przeszkadzać im w dobrej zabawie.
I mimo, iż Carlota z Pique zgodzili się by ta z nimi jechała, to Diana
powiedziałam kategoryczne nie. Natalie nic nie mogła na to wskórać. Diana
została na sylwestra sama w domu. No może nie taka sama. Towarzyszyły jej kilka
butelek wina, szampan i telewizor.
Podczas pobytu w górach Carlota i Pique
zdążyli się 2 razy pokłócić i 2 razy namiętnie godzić. Natalie już nie mogła na
to patrzeć, jak się migdalili i wydawali różne dzikie dźwięki podczas godzenia
się. Trochę to brzmiało jak wrzaski przestraszonego niedźwiedzia. Tylko jedno
nasuwało się im pytanie: Czego ten niedźwiedź mógł się przestraszyć? Kiedy już
ten temat bardzo się rozwinął, Natalie i Cesc ustalili, że będą wydobywać z siebie dźwięki przestraszonego
niedźwiedzia, jak już będą gotowi. Ale Natalie powiedziała, że chce zaplanować
ten dzień. Powiedziała, że nie chce, aby to się stało pod wpływem chwili. Chce
mieć zaplanowaną każdą minutę i każdą sekundę. Cescowi wydało się to dziwne,
ale uszanował Natalie zdanie i całkowicie jej uległ pod tym względem.
Na kilkanaście godzin przed sylwestrową
godziną zero, Cesc i Gerard wybrali się po opał do kominka, by ich piękne
dziewczyny nie zamarzły na śmierć, kiedy temperatura w nocy spadnie poniżej
zera. Podczas zbierania drewna do kominka, Cesc musiał przejść kolejny wykład
pod tytułem: „Jak ona się dowie, to będziesz w czarnej dupie!”. Cesc już miał
tego dość. Dobrze wiedział, co się stanie jak Natalie się dowie. Dobrze
wiedział, że go znienawidzi do końca życia, ale był zdania, że chociaż teraz
może dać jej coś, czego nigdy nie miała. Natalie potrzebowała jego pieniędzy,
choć kiedy była w stanie krytycznym, to bardzo się przydały, ale potrzebowała
zrozumienia, opieki i miłości. A to wszystko Cesc jej dał.
Miesiąc później nastały walentynki, święto,
którego Diana nienawidziła najbardziej. Nie miała chłopaka, więc nie miała z
kim to święto obchodzić. Cesc jej zaproponował, że może ją spiknąć z Marciem
Bartrą lub jakimś innym młodzikiem, ale Diana jak to Diana, oczywiście
powiedziała nie.
- Diana, może jednak się skusisz na kogoś,
co? – Cesc spytał
- Czy ja nie wyrażam się jasno?
Powiedziałam, że nie chce żadnego chłopaka! – Diana prawie krzyknęła
- Dobrze już dobrze…. – Cesc westchnął i
wstał – Spotykamy się przed 20.00 – szepnął Natalie do ucha i dał jej całusa w
usta
- Okay, będę czekać – szepnęła i
odprowadziła Cesca wzrokiem do wyjścia
- Widzę masz plany na wieczór – Diana
uśmiechnęła się podejrzliwie
- A no mamy…. – Natalie zrobiła się
czerwona na twarzy
- Czy ja widzę rumieniec? – uśmiechnęła
się do Natalie – Tylko nie zrób czegoś głupiego…
- Nie martw się. Cesc kupi prezerwatywy, a
ja biorę tabletki – Natalie zaśmiała się i podeszła do szafy
- Ty chyba nie mówisz na serio? – Diana
patrzyła na przyjaciółkę zdziwiona
- A dlaczego nie. Podwójne zabezpieczenie
jest zawsze lepsze niż jedno – Natalie ponownie zaśmiała się
- Zamierzacie uprawiać seks?
- Nie, gilgotać pod pachami – Natalie
pokazała przyjaciółce język
- Pytam się poważnie Natalie.
- Tak, planujemy już to od kilku dni…. –
Natalie zaczęła grzebać w szafie
- Serio?
- Tak serio. Myślę, że jestem gotowa na
kolejny krok z Cescem – spojrzała na przyjaciółkę
- Nie uważasz, że to jest za szybko?
- Jesteśmy już razem od kilku miesięcy,
zresztą to moja i Cesca sprawa.
- Dobra, jak już sobie chcesz, ale
chrzestną twojego dzieciaka to ja nie będę – Diana pokazała przyjaciółce język
- Bardzo śmieszne wiesz! – do pokoju
weszła Carlota, uśmiechnięta od ucha do ucha
- Mam coś ekstra na nasz pierwszy wspólny
Walentynowy wieczór! – Carlota krzyknęła radośnie
- Z listy obecnych osób możesz mnie już
wypisać – Natalie zaśmiała się
- Dlaczego? – Carlota posmutniała
- Bo mam już plany z twoim bratem… -
Natalie głupio się uśmiechnęła
- Będą uprawiać seks – Diana szepnęła
wymownie
- DIANA! – Natalie spojrzała wściekła na
przyjaciółkę – ZAMKNIJ SIĘ!
- Że słucham? – Carlota udała, że nic nie
słyszała – Przecież ja nic nie słyszałam…. – Carlota spojrzała na Natalie
porozumiewawczo, a Natalie kiwnęła głową z uznaniem
- Więc… Tylko ty i ja Diana – Carlota
uśmiechnęła się – To będzie piękny wieczór z filmami, które przyprawiają mnie o
płacz…. – westchnęła
- O nie, nie, nie! Mnie w to nie mieszaj!
– Diana zaprotestowała – Czy ty przypadkiem nie masz chłopaka?! To z nim
powinnaś spędzać ten okropny dzień!
- Mam, ale ty jesteś samotna i
potrzebujesz…
- NIE! Nie potrzebuje niańki! – Diana
krzyknęła – Idź zabaw się ze swoim chłopakiem! Ja mogę być sama, jak zawsze. Mi
to nie przeszkadza.
- Daj spokój Diana. Nikt nie zasługuje na
to by być samym. – Natalie wtrąciła się do rozmowy – Pozwól dotrzymać sobie
towarzystwa. Carlota jest świetnym kompanem. Sylwester z nią i z Gerardem na
zawsze zapadnie mi w pamięć – wzdrygnęła się na same wspomnienie dzikich jęków
niedźwiedzia
- Ha, ha, ha… Bardzo śmieszne…
- No ja mówię na serio – Natalie pokazała
jej język
- Dobrze, jeden wieczór, mocny alkohol i
żadnych mężczyzn! – Diana powiedziała bardzo poważnie – Deal?
- Deal! – Carlota odpowiedziała – Więc, o
której przyjeżdża po ciebie Cesc? – zwróciła się w stronę Natalie
- O 20.00 – Natalie wyciągnęła z szafy
czarną sukienkę
- A ty, co na pogrzeb idziesz? – Carlota
spojrzała na Natalie i jej sukienkę
- Nie… Ale sama mówiłaś, że dobrze w niej
wyglądałam… - Natalie była troszkę zdezorientowana
- Tak, ale to Walentynki, załóż coś
seksownego…. – podeszła do szafy – Na przykład tą czerwoną sukienkę, Cesc
oszaleje…. – przygryzła wargę i uśmiechnęła się
- Nie, w tej wyglądam jak prostytutka…
- Będziesz wyglądać w niej pięknie.
Założysz do niej coś czarnego i będzie ekstra… A Cescowi zmiękną nogi….
- Ale ja nie lubię takich krzykliwych
kreacji…. – Natalie przygryzła dolną wargę z grymasem na twarzy
- Więc, po co ci ta piekielnie czerwona
sukienka?
- Diana mi ja kupiła na urodziny…
- Już wszystko jasne. Ale załóż ją, okay?
Cesc się bardzo ucieszy…
Natalie do wieczora nie wiedziała, w co ma
się ubrać. Przymierzyła chyba wszystkie sukienki, jakie miała, ale w dalszym
ciągu nie miała nic, co by pasowało. Carlota nalegała, aby Natalie założyła tą
czerwoną sukienkę, która wisiała na drzwiach i spoglądała na Natalie z ukosa. W
końcu Natalie uległa i założyła ją. Kolejną trudnością, na jaką natrafiła było
to, że nie wiedziała, jaki ma makijaż zrobić. Ale po kilku chwilach postawiła
na delikatny dymny makijaż podkreślający jej brązowe oczy. Siedziała w łazience
chyba z godzinę. Diana znów musiała za potrzeba i znów musiała czekać. Na
szczęście Natalie wyszła w porę i obyło się bez przykrych zdarzeń.
O godzinie 20.00, tak jak obiecał,
przyjechał Cesc. Nie było jakoś odświętnie ubrany. Założył czarne garniturowe
spodnie i białą koszulę. A kiedy wszedł do pokoju dziewczyn, oniemiał z wrażenia,
kiedy zobaczył Natalie. Nie mógł uwierzyć, że miał tak piękną i seksowną
dziewczynę.
Po kilku minutach wyszli z akademika i
wsiedli w samochód i odjechali. Po kolejnych kilkunastu minutach, zatrzymali
się przed domem Cesca. Natalie była trochę zszokowana, wydawało się, że
pierwszym przystankiem jakim zaliczą, będzie restauracja.
- Myślałam, że pojedziemy najpierw do
restauracji… Na jakąś romantyczną kolacje lub coś.... – spojrzała na chłopaka
- Spokojnie… - wysiadł z samochodu i
podbiegł szybko do drzwi Natalie i otworzył je – Zaraz to co zobaczysz,
rozwieje twoje wątpliwości – posłał jej jeden ze swoich uśmiechów
Natalie wysiadła z auta Cesca i razem z
nim podążyła do mieszkania Fabregasa. W oknach domu Fabregasa migały delikatne
światełka. Natalie nie wiedziała, co to może być. Weszli do mieszkania Cesca i
wtedy Natalie zobaczyła salon, w którym były poustawiane dosłownie wszędzie
małe świeczuszki o ulubionym, liliowym, zapachu Natalie.
- Jak tu pięknie – zaciągnęła się głęboko
powietrzem i spojrzała w oczy Cesca – Przepięknie…
- Dla ciebie wszystko…. – uśmiechnął się i
pocałował Natalie delikatnie w usta, by po chwili chwycić jej dłoń i przejść z
nią do salonu – Chcę, aby wszystko odbyło się jak należy. Tak jak planowaliśmy…
- Dziękuję.... – szepnęła i pocałowała go
namiętnie w usta – Ale mam nadzieje, że sam nie gotowałeś, huh?
- Nie! – zaśmiał się – Ostatnim razem gdy
gotowałem, kuchnia stanęła w płomieniach
- Tak, pamiętam. - również zaśmiała się –
Theo mówił mi o tym.
- A to papla!
- Spokojnie, wszyscy o tym wiedzą –
Natalie zarzuciła ręce na Cesca szyje, a Cesc objął Natalie w pasie – Cały
świat tym żył – pocałowała go w usta – Więc co przygotowałeś?
- Wiem, że lubisz krewetki, więc zamówiłem
koktajl z krewetkami, a na deser ciasto wiśniowe z bitą śmietaną, do tego
czerwone półwytrawne wino…
- Mmmm…. Będzie pysznie… A po co te
wszystkie poduszki na podłodze? – rozejrzała się po salonie
- No żeby nam było wygodnie… Nie będziemy
jeść przy stole. Zjemy w salonie, na podłodze…
- O! A to coś nowego – uśmiechnęła się i
pocałowała chłopaka namiętnie
Po kilku minutach Natalie usiadła wygodnie
na podłodze, a Cesc poszedł do kuchni szybko podgrzać kolacje. Długo nie mogła
doczekać się tego wieczoru, ale teraz zaczęła się strasznie denerwować. Nie
wiedziała jak to się wszystko potoczy, i czy będzie tak jak zawsze chciała.
Cesc wszedł do salonu z dwoma lampkami do wina i winem w rzeczy samej. Wrócił
do kuchni i wrócił z talerzem pełnym krewetek i dwoma sosami, czosnkowym i
słodko-kwaśnym. Talerz oraz dwa półmiski postawił na małym stoliczku, stojącym
zaraz obok Natalie. Natalie uśmiechnęła się do chłopaka, gdy ten usiadł obok
niej. Po chwili włączył pilotem nastrojową muzykę i chwycił jedną krewetkę…
- Czosnkowy sos czy słodko-kwaśny? –
spojrzał na dziewczynę
- Słodko-kwaśny – spojrzała na Cesca – Ale
mogłeś wziąć inny sos niż czosnkowy. Mimo iż go uwielbiam to nie chcę później,
aby mi z paszczy jechało czosnkiem.
- Spokojnie, mi też będzie jechało, ale
skoro nie chcesz to nie – zamoczył krewetkę w sosie i podał Natalie – Dobra?
- Pycha! – powiedziała i teraz ona wzięła
krewetkę i zamoczyła w sosie czosnkowym – Proszę…
- Mmmm…. Naprawdę pyszne…. Z naszej
ulubionej restauracji – zaśmiał się
- Domyślam się… Co będzie dalej?
- Film…
Cesc wziął butelkę wina i nalał trochę do
kieliszków. Podał jeden z nich Natalie, a po chwili wstał i podszedł do
telewizora by włączyć film. Cesc wiedział, że Natalie kocha film „To tylko
miłość”, więc to właśnie ten film włączył. Usiadł obok Natalie i upił łyk wina
poczym objął ją ramieniem i przytulił mocno. Natalie położyła głowę na ramieniu
Cesca i pogrążyła się w oglądaniu filmu. Cesc zaczął delikatnie gładzić Natalie
po ramieniu, a Natalie poczuła jak przechodzą ją dreszcze. Spojrzała w jego
ciemno brązowe oczy i pocałowała namiętnie. Cesc delikatnie chwycił jej
podbródek wciąż ją całując. Natalie usiadła okrakiem na kolanach Cesca i spojrzała
mu w oczy, po czym uśmiechnęła się.
- Tak bardzo cie kocham…. – szepnęła
- Ja ciebie też bardzo kocham – objął
Natalie dłońmi w pasie i pocałował namiętnie
- Denerwuje się bardzo – jej głos drżał
- Wiem, można to zauważyć – odgarnął
palcami włosy z twarzy Natalie – Natalie, jeśli nie chcesz to nie musimy tego
robić. Możemy poczekać…. – spojrzał w jej oczy
- Nie – powiedziała stanowczo –
Planowaliśmy to już tak długo. Nie chcę dłużej czekać – pocałowała go namiętnie
- Poczekaj chwilę…. – Natalie zdziwiła się,
a po chwili Cesc wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni
- O Boże! To chyba nie jest to, o czym
myślę?
- A o czym myślisz? – Cesc trzymał w dłoni
małe pudełeczko
- Chyba to nie będą oświadczyny, co? –
przygryzła dolną wargę
- Nie – uśmiechnął się – To jest prezent
dla nas…
Cesc otworzył pudełeczko i oczom Natalie
ukazał się złoty łańcuszek z połączonymi literkami N&C, a także rzemyk z
również połączonymi literkami C&N. Natalie oczy rozbłysły i nie mogła mówić
z wrażenia. Cesc wziął łańcuszek i zapiął go na szyi Natalie, a Natalie wzięła
rzemyk i zawiązała go na nadgarstku Cesca.
- Boże! Cesc! To jest piękne – dotknęła
naszyjnika na dekolcie – Kocham cie!
- Ja ciebie też kocham!
Cesc i Natalie pocałowali się namiętnie.
Cesc delikatnie całuje Natalie szyję, a Natalie przechodzą delikatne dreszcze.
Natalie rozpina koszulę Cesca, zdejmuje ją powoli i całuje jego pięknie
wyrzeźbione ciało. Po między nimi można było wyczuć napięcie erotyczne. Cesc
sięgnął do suwaka w sukience Natalie, rozpiął go i po chwili ściągnął jedno
ramionko sukienki i pocałował szyję Natalie. Natalie nie mogła się już doczekać
i jednym zwinnym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę i rzuciła ją na podłogę.
Siedziała już na kolanach Cesca w samej czerwone, koronkowej bieliźnie.
- Pięknie wyglądasz – spojrzał na Natalie
- Ty też wyglądasz niezgorsza – zaśmiała
się – Ale jeszcze lepiej wyglądałbyś bez spodni.
Natalie i Cesc zaśmiali się. Natalie
sięgnęła do pasa Cesca i zaczęła go rozpinać… Ponownie zaczęli się namiętnie
całować…
Cesc i Natalie leżeli na podłodze
oddychając ciężko. Po tak intensywnym wysiłku każdy byłby zmęczony. Natalie leżała
obok Cesca z głową na poduszce. Była delikatnie, ale nie całkiem okryta narzutą,
a Cesc leżał obok niej. Pocałował Natalie w usta i uśmiechnął się.
- Jak było? – spojrzał na Natalie z
poważną miną
- Umm…. – Natalie pokręciła głową
- Wiedziałem…. – zasmucił się lekko i
opuścił głowę
- Hej! Było cudowne! – uśmiechnęła się i
chwyciła za jego podbródek – Było wspaniale – pocałowała go namiętnie, a Cesc
uśmiechnął się mimowolnie
- Natalie? – Cesc odsłonił delikatnie
biodro Natalie i zaczął gładzić jedną z blizn
- Tak? – spojrzała na jego dłoń
- Przepraszam, że zapytam, ale skąd masz
tą bliznę? – spojrzał Natalie w oczy – Podczas… No wiesz… Przyjrzałem ci się
uważnie i zauważyłem blizny na twoim ciele. Masz je nie tylko na biodrze, ale i
na kolanie i na talii z prawej strony…
- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale chyba
już czas abym ci powiedziała. Około 9 miesięcy temu miałam straszny wypadek.
Jakiś koleś mnie potrącił i zwiał z miejsca wypadku… Ktoś inny znalazł mnie i
zawiózł mnie do szpitala – Cesc słuchając wyznania dziewczyny był przerażony –
Codziennie zastanawiam się, kim oni są. Chciałabym podziękować tej osobie,
która mnie znalazła, dzięki niej żyje. A temu, kto mnie potrącił życzę jak
najgorszego losu. Mam nadzieję, że przydarzy się mu to samo, co mi.
- Natalie, tak mi przykro…. – Cesc chwycił
jej rękę i pocałował ją – Ale może…. – Cesc zawahał się
- Co może? – spojrzała na niego
- Może to sprawca wypadku zawiózł cie na
pogotowie, co?
- Wątpię…. – westchnęła – Takie typy jak
oni tak nie postępują – przysunęła się do Cesca i położyła głowę na jego piersi
- A może jednak się mylisz – westchnął, a
Natalie ziewnęła
- Wątpię – ponownie ziewnęła – Możemy
pójść spać. Trochę zmęczona jestem – uśmiechnęła się i podniosła głowę by
pocałować Cesc w usta
- Jasne – pocałował Natalie i zaczął
głaskać ją po plecach, a Natalie ponownie położyła głowę na piersi Cesca.
Cesc pocałował Natalie w głowę i westchnął
ciężko. Czuł, że jak Natalie się dowie wszystko, to będzie to koniec. Wcześniej
nie zdawał sobie z tego sprawy, ale teraz ogarnęło go przerażenie. Wiedział, że
jak Natalie się dowie, to go znienawidzi, a po tym, co miedzy nimi dziś zaszło
nie widział swojej przyszłości bez Natalie. Wiedział teraz, że bez niej jest
nikim i nikt tak jak ona go nie uszczęśliwia. Nie mógł zasnąć tej nocy i mimo
iż u swojego boku miał ukochaną osobę, było coś, co nie pozwoliło mu zasnąć.
Tak jakby przeczuwał, że coś się stanie i nie będzie mu się to podobać.
Z rana o godzinie 9-tej, Cesc wstał
delikatnie nie budząc Natalie, ponieważ u wejściowych drzwi do mieszkania
rozległ się dźwięk zwiastujący przybycie kogoś. Założył szlafrok i podążył do
drzwi wejściowych. Nie zauważył, że Natalie się obudziła i patrzy na niego, a
po chwili sama założyła koszulę Cesca i podążyła za nim, ale nim to zrobiła
Cesc zdążył otworzyć drzwi i przeżyć delikatny szok.
- Co ty tu robisz? – spojrzał na
przyjaciela – Nie miałeś być przypadkiem z moją siostrą i Dianą
- A czy ty uważasz, że jestem domem
matrymonialnym dla dziewczyn w Walentynki?! – spojrzał groźnie na przyjaciela –
A ty, co tak w szlafroku? Przecież zaraz trening mamy…
- Jakbyś nie zauważył to wczoraj były
walentynki… No i wiesz…
- Nie gadaj! Ty i Natalie?! – spojrzał na
Cesca przerażony i zdziwiony
- Ciii! – uciszył chłopaka – Natalie śpi w
salonie
- Nie gadaj, że to zrobiliście?! – Cesc
jedynie uśmiechnął się głupio – O Boże! Jaki jest z ciebie idiota! No to teraz
ułatwiłeś sobie zadanie…
- Jakie zadanie? – spojrzał pytająco na
przyjaciela
- Masz powiedzieć Natalie, że to ty ją
potrąciłeś i że to ty zabrałeś ją do szpitala!
- A może…. – Cesc zaczął
- Że co zrobiłeś?! – nagle rozległ się huk
tuczącego się szkła, a Natalie powiedziała prawie bezgłośnie, a Cesc odwrócił
się i zobaczył Natalie stojącą zaraz obok stolika, na którym stał wazon z kwiatami,
który jest teraz stłuczony
- Natalie…. – Cesc podbiegł do Natalie i
ujął jej dłoń – To nie jest tak…
Natalie spojrzała w oczy Cesca, a Cesc w
jej. Widział w nich czystą nienawiść. Po chwili Natalie zarwała z szyi
naszyjnik i wyrwała swoją dłoń. Pobiegła do pokoju i założyła na siebie szybko
sukienkę, chwyciła za buty i torebkę i wybiegła z domu. Cesc nic nie mógł
poradzić. Próbował ją zatrzymać, ale Natalie biegła przez siebie. Wsiadła w
pierwszy lepszy autobus i pojechała przed siebie. Usiadła z tyłu autobusu i
zaczęła płakać. Nie mogła przeboleć tego, że osoba, którą kochała nad życie tak
ją oszukała.
Cesc wrócił do mieszkania i spojrzał na
przyjaciela z odrazą. Zarazem nie mógł uwierzyć w to, co się przed chwilą
stało. Nie wiedział, co się wokół niego dzieje.
- Wiedziałeś, że ona tam stoi! – popchnął
przyjaciela na ścianę
- Przysięgam że nie. Cesc ona pojawiła się
tak nagle…
- Daj spokój. Właśnie zrujnowałeś moje
życie…
____________________
Ogłoszenia
parafialne
Pozdrawiam N.
ASDFGHKDLFDLSJFJFSKDFS What did just happen?! OH EM DZI o.O Geri, to jest Geri... Spodziewałam się, że tak to się skończy... O mama mia... I co teraz? Co będzie z Cescem i Natalie? Czy ona mu wybaczy?! Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! MUSI!
OdpowiedzUsuńRozdział miodziunio ♥
Nie!!!!!!!!!!!!!!!! Wiedziałam, ze to następi ale nie wiedziałam, że już, dlaczego?!
OdpowiedzUsuńOni muszą bić razem, Cesc nie chciał tego ! on zrobił dla nie wszystko oni muszą być ze sobą!!
jezuuu jaka koncówka :OOO
OdpowiedzUsuńcoo bedzie dalej??????? Natatlie musi mu wybaczyc !!!!!!!!
szkoda , ze dowiedziała sie tego w taki sposób ;/// ;(( smutno!
mam nadzieje, ze wszytsko sie dobrze potoczy !
a wracajac do swiat ten tekst ''witaj w piekle'' wymiata ahhahahah
czekamy na dalszy rozwoj sytuacjii ;)
pozdrawiam yellowdress
Dopiero co zdołałam nadrobić rozdziały, a ty już piszesz, że to końcówka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Nathalie mu wybaczy... no proszę no, niech to się dobrze skończy! Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na nowości ;*