środa, 18 grudnia 2013

Rozdział VII

Nadszedł czas świąt Bożego Narodzenia. Mimo iż Natalie coraz więcej wiedziała o sprawcy swojego wypadku, to nie dawała tego po sobie poznać. W święta dziewczyny wróciły do swoich domów. Natalie pomagała swojej mamie w przygotowywaniu świąt, a Diana się temu tylko przyglądała. Nie lubiła zbytnio brudzić sobie rączek. Dobrze, że miała dwie młodsze siostry, którymi mogła się wysłużyć. Niestety mama Natalie nie jest tak pobłażliwa, jak mama Diany. Pani Ortez zagoniła Dianę do krojenia sałatki. Diana nie była tym zachwycona, a Natalie miała z tego ubaw.

Wigilię i pierwszy dzień świąt Natalie spędziła ze swoją rodziną i Dianą. W drugi dzień świąt, Cesc zabrał Natalie do siebie, do swojej rodziny. Zanim to nastało, Cesc musiał przejść przez przedstawienie jego osoby ojcu Natalie, który jest wojskowym i wrócił do domu na święta. Cesc strasznie się tego obawiał, bo to w końcu wojskowy, ma licencję na zabijanie wroga.

- Natalie…. – Cesc spojrzał na dziewczynę z przerażoną miną
- Słucham cię? – spojrzała na niego i ścisnęła jego dłoń
- A może kiedy indziej spotkam się z twoim ojcem, co?
- Cesc, czy ty się boisz? – spojrzała na niego zdziwiona, a zarazem rozbawiona
- Ja? Nieee…. – zaśmiał się – Nie, wcale się nie boje, bo kim on jest… On jest tylko wojskowym, który posiada broń w swoim domu…. – Natalie spojrzała na niego – Tak, boje się!
- Spokojnie, będzie dobrze – poklepała go po udzie – On nie jest taki zły, tylko nie rób gwałtownych ruchów – zaśmiała się – To go może rozjuszyć…

Cesc przełknął głośno ślinę i spojrzał przerażony na Natalie. Natalie uśmiechnęła się do niego i wysiadła z samochodu. Zaraz za nią wysiadł Cesc i podążyli do domu Natalie. Cesc był przerażony. Stresował się tym spotkaniem jeszcze bardziej niż tym, że Natalie w każdej chwili może odkryć prawdę. Weszli do mieszkania i poszli wprost do salonu. Cesc ujrzał drobną kobietę o ciemnych włosach, całkowicie podobną do Natalie i wysokiego, dobrze zbudowanego rosłego przypominającego Dwayne’a Johnson’a mężczyznę. Wstał, a Cescowi zaczęły pocić się dłonie. Natalie uśmiechnęła się do swojego ukochanego i podeszła bliżej rodziców.

- Mamo, tato… To jest Cesc…. – pociągnęła chłopaka za rękę by podszedł do niej bliżej – Cesc to jest mój ojciec i moja mama – uśmiechnęła się do chłopaka
- Jest mi bardzo miło was poznać – Cesc przełknął ponownie ślinę i stał przerażony w bezruchu
- A więc to jest ten chłoptaś, o którym Natalie nam tyle opowiadała – ojciec Natalie podszedł do chłopaka i wyciągnął ku niemu rękę. Cesc podał mu swoją i wtedy poczuł niemiłosierny ból ściskanej dłoni, aż Cesc syknął i zgiął się z bólu – Witaj w piekle – szepnął mu do ucha
- Tato! – Natalie spojrzała na swojego ojca z groźną miną – Przestań! – ojciec Natalie puścił dłoń Cesca a ten odetchnął z ulgą
- Miło mi pana poznać – szepnął pocierając dłoń i nadgarstek
- Może coś zjecie dzieci? – mama Natalie zaproponowała
- Nie mamo – spojrzała na matkę – W sumie to zaraz jedziemy do rodziców Cesca, bo zaprosili nas do siebie
- Więc już idziecie? – ojciec Natalie wtrącił
- Nie chce się nabawić na pana gniew panie Ortez…. – Cesc westchnął
- Wyluzuj młody – ojciec Natalie zaśmiała się – Jestem ‘cool’ tatą…
- O Boże! – Natalie westchnęła i pokręciła głową – Zaczyna się… Może lepiej już pójdziemy…
- Na pewno? Może jednak coś zjecie? – mama Natalie nalegała
- Nie, pójdziemy już – Natalie spojrzała na matkę – Chodź Cesc…
- Dowidzenia…. – Natalie chwyciła ponownie Cesca z rękę
- Pa mamo, pa tato…

Cesc i Natalie wyszli z domu i poszli prosto do samochodu. Po kilkunastu cichych minutach znajdowali się obok mieszkania Cesca. Na szczęście spotkanie z rodzicami Fabregasa nie było tak zawstydzające, jak spotkanie z rodzicami Natalie. Cesc i Natalie spędzili wspólnie z Carlotą, Gerardem i rodzicami Cesca prawie cały dzień. Natalie bardzo dobrze czuła się w ich towarzystwie. W sumie to nawet nie chciała wracać do akademika. Chciała jak najdłużej zostać z Cescem i ze swoimi rodzicami.

Minęły święta i minął kolejny sylwester. Natalie i Cesc świetnie się razem bawili. Chcieli nawet Dianę zabrać ze sobą w góry, ale Diana powiedziała, że nie ma ochoty przeszkadzać im w dobrej zabawie. I mimo, iż Carlota z Pique zgodzili się by ta z nimi jechała, to Diana powiedziałam kategoryczne nie. Natalie nic nie mogła na to wskórać. Diana została na sylwestra sama w domu. No może nie taka sama. Towarzyszyły jej kilka butelek wina, szampan i telewizor.

Podczas pobytu w górach Carlota i Pique zdążyli się 2 razy pokłócić i 2 razy namiętnie godzić. Natalie już nie mogła na to patrzeć, jak się migdalili i wydawali różne dzikie dźwięki podczas godzenia się. Trochę to brzmiało jak wrzaski przestraszonego niedźwiedzia. Tylko jedno nasuwało się im pytanie: Czego ten niedźwiedź mógł się przestraszyć? Kiedy już ten temat bardzo się rozwinął, Natalie i Cesc ustalili, że będą  wydobywać z siebie dźwięki przestraszonego niedźwiedzia, jak już będą gotowi. Ale Natalie powiedziała, że chce zaplanować ten dzień. Powiedziała, że nie chce, aby to się stało pod wpływem chwili. Chce mieć zaplanowaną każdą minutę i każdą sekundę. Cescowi wydało się to dziwne, ale uszanował Natalie zdanie i całkowicie jej uległ pod tym względem.

Na kilkanaście godzin przed sylwestrową godziną zero, Cesc i Gerard wybrali się po opał do kominka, by ich piękne dziewczyny nie zamarzły na śmierć, kiedy temperatura w nocy spadnie poniżej zera. Podczas zbierania drewna do kominka, Cesc musiał przejść kolejny wykład pod tytułem: „Jak ona się dowie, to będziesz w czarnej dupie!”. Cesc już miał tego dość. Dobrze wiedział, co się stanie jak Natalie się dowie. Dobrze wiedział, że go znienawidzi do końca życia, ale był zdania, że chociaż teraz może dać jej coś, czego nigdy nie miała. Natalie potrzebowała jego pieniędzy, choć kiedy była w stanie krytycznym, to bardzo się przydały, ale potrzebowała zrozumienia, opieki i miłości. A to wszystko Cesc jej dał.

Miesiąc później nastały walentynki, święto, którego Diana nienawidziła najbardziej. Nie miała chłopaka, więc nie miała z kim to święto obchodzić. Cesc jej zaproponował, że może ją spiknąć z Marciem Bartrą lub jakimś innym młodzikiem, ale Diana jak to Diana, oczywiście powiedziała nie.

- Diana, może jednak się skusisz na kogoś, co? – Cesc spytał
- Czy ja nie wyrażam się jasno? Powiedziałam, że nie chce żadnego chłopaka! – Diana prawie krzyknęła
- Dobrze już dobrze…. – Cesc westchnął i wstał – Spotykamy się przed 20.00 – szepnął Natalie do ucha i dał jej całusa w usta
- Okay, będę czekać – szepnęła i odprowadziła Cesca wzrokiem do wyjścia
- Widzę masz plany na wieczór – Diana uśmiechnęła się podejrzliwie
- A no mamy…. – Natalie zrobiła się czerwona na twarzy
- Czy ja widzę rumieniec? – uśmiechnęła się do Natalie – Tylko nie zrób czegoś głupiego…
- Nie martw się. Cesc kupi prezerwatywy, a ja biorę tabletki – Natalie zaśmiała się i podeszła do szafy
- Ty chyba nie mówisz na serio? – Diana patrzyła na przyjaciółkę zdziwiona
- A dlaczego nie. Podwójne zabezpieczenie jest zawsze lepsze niż jedno – Natalie ponownie zaśmiała się
- Zamierzacie uprawiać seks?
- Nie, gilgotać pod pachami – Natalie pokazała przyjaciółce język
- Pytam się poważnie Natalie.
- Tak, planujemy już to od kilku dni…. – Natalie zaczęła grzebać w szafie
- Serio?
- Tak serio. Myślę, że jestem gotowa na kolejny krok z Cescem – spojrzała na przyjaciółkę
- Nie uważasz, że to jest za szybko?
- Jesteśmy już razem od kilku miesięcy, zresztą to moja i Cesca sprawa.
- Dobra, jak już sobie chcesz, ale chrzestną twojego dzieciaka to ja nie będę – Diana pokazała przyjaciółce język
- Bardzo śmieszne wiesz! – do pokoju weszła Carlota, uśmiechnięta od ucha do ucha
- Mam coś ekstra na nasz pierwszy wspólny Walentynowy wieczór! – Carlota krzyknęła radośnie
- Z listy obecnych osób możesz mnie już wypisać – Natalie zaśmiała się
- Dlaczego? – Carlota posmutniała
- Bo mam już plany z twoim bratem… - Natalie głupio się uśmiechnęła
- Będą uprawiać seks – Diana szepnęła wymownie
- DIANA! – Natalie spojrzała wściekła na przyjaciółkę – ZAMKNIJ SIĘ!
- Że słucham? – Carlota udała, że nic nie słyszała – Przecież ja nic nie słyszałam…. – Carlota spojrzała na Natalie porozumiewawczo, a Natalie kiwnęła głową z uznaniem
- Więc… Tylko ty i ja Diana – Carlota uśmiechnęła się – To będzie piękny wieczór z filmami, które przyprawiają mnie o płacz…. – westchnęła
- O nie, nie, nie! Mnie w to nie mieszaj! – Diana zaprotestowała – Czy ty przypadkiem nie masz chłopaka?! To z nim powinnaś spędzać ten okropny dzień!
- Mam, ale ty jesteś samotna i potrzebujesz…
- NIE! Nie potrzebuje niańki! – Diana krzyknęła – Idź zabaw się ze swoim chłopakiem! Ja mogę być sama, jak zawsze. Mi to nie przeszkadza.
- Daj spokój Diana. Nikt nie zasługuje na to by być samym. – Natalie wtrąciła się do rozmowy – Pozwól dotrzymać sobie towarzystwa. Carlota jest świetnym kompanem. Sylwester z nią i z Gerardem na zawsze zapadnie mi w pamięć – wzdrygnęła się na same wspomnienie dzikich jęków niedźwiedzia
- Ha, ha, ha… Bardzo śmieszne…
- No ja mówię na serio – Natalie pokazała jej język
- Dobrze, jeden wieczór, mocny alkohol i żadnych mężczyzn! – Diana powiedziała bardzo poważnie – Deal?
- Deal! – Carlota odpowiedziała – Więc, o której przyjeżdża po ciebie Cesc? – zwróciła się w stronę Natalie
- O 20.00 – Natalie wyciągnęła z szafy czarną sukienkę
- A ty, co na pogrzeb idziesz? – Carlota spojrzała na Natalie i jej sukienkę
- Nie… Ale sama mówiłaś, że dobrze w niej wyglądałam… - Natalie była troszkę zdezorientowana
- Tak, ale to Walentynki, załóż coś seksownego…. – podeszła do szafy – Na przykład tą czerwoną sukienkę, Cesc oszaleje…. – przygryzła wargę i uśmiechnęła się
- Nie, w tej wyglądam jak prostytutka…
- Będziesz wyglądać w niej pięknie. Założysz do niej coś czarnego i będzie ekstra… A Cescowi zmiękną nogi….
- Ale ja nie lubię takich krzykliwych kreacji…. – Natalie przygryzła dolną wargę z grymasem na twarzy
- Więc, po co ci ta piekielnie czerwona sukienka?
- Diana mi ja kupiła na urodziny…
- Już wszystko jasne. Ale załóż ją, okay? Cesc się bardzo ucieszy…

Natalie do wieczora nie wiedziała, w co ma się ubrać. Przymierzyła chyba wszystkie sukienki, jakie miała, ale w dalszym ciągu nie miała nic, co by pasowało. Carlota nalegała, aby Natalie założyła tą czerwoną sukienkę, która wisiała na drzwiach i spoglądała na Natalie z ukosa. W końcu Natalie uległa i założyła ją. Kolejną trudnością, na jaką natrafiła było to, że nie wiedziała, jaki ma makijaż zrobić. Ale po kilku chwilach postawiła na delikatny dymny makijaż podkreślający jej brązowe oczy. Siedziała w łazience chyba z godzinę. Diana znów musiała za potrzeba i znów musiała czekać. Na szczęście Natalie wyszła w porę i obyło się bez przykrych zdarzeń.

O godzinie 20.00, tak jak obiecał, przyjechał Cesc. Nie było jakoś odświętnie ubrany. Założył czarne garniturowe spodnie i białą koszulę. A kiedy wszedł do pokoju dziewczyn, oniemiał z wrażenia, kiedy zobaczył Natalie. Nie mógł uwierzyć, że miał tak piękną i seksowną dziewczynę.

Po kilku minutach wyszli z akademika i wsiedli w samochód i odjechali. Po kolejnych kilkunastu minutach, zatrzymali się przed domem Cesca. Natalie była trochę zszokowana, wydawało się, że pierwszym przystankiem jakim zaliczą, będzie restauracja.

- Myślałam, że pojedziemy najpierw do restauracji… Na jakąś romantyczną kolacje lub coś.... – spojrzała na chłopaka
- Spokojnie… - wysiadł z samochodu i podbiegł szybko do drzwi Natalie i otworzył je – Zaraz to co zobaczysz, rozwieje twoje wątpliwości – posłał jej jeden ze swoich uśmiechów

Natalie wysiadła z auta Cesca i razem z nim podążyła do mieszkania Fabregasa. W oknach domu Fabregasa migały delikatne światełka. Natalie nie wiedziała, co to może być. Weszli do mieszkania Cesca i wtedy Natalie zobaczyła salon, w którym były poustawiane dosłownie wszędzie małe świeczuszki o ulubionym, liliowym, zapachu Natalie.

- Jak tu pięknie – zaciągnęła się głęboko powietrzem i spojrzała w oczy Cesca – Przepięknie…
- Dla ciebie wszystko…. – uśmiechnął się i pocałował Natalie delikatnie w usta, by po chwili chwycić jej dłoń i przejść z nią do salonu – Chcę, aby wszystko odbyło się jak należy. Tak jak planowaliśmy…
- Dziękuję.... – szepnęła i pocałowała go namiętnie w usta – Ale mam nadzieje, że sam nie gotowałeś, huh?
- Nie! – zaśmiał się – Ostatnim razem gdy gotowałem, kuchnia stanęła w płomieniach
- Tak, pamiętam. - również zaśmiała się – Theo mówił mi o tym.
- A to papla!
- Spokojnie, wszyscy o tym wiedzą – Natalie zarzuciła ręce na Cesca szyje, a Cesc objął Natalie w pasie – Cały świat tym żył – pocałowała go w usta – Więc co przygotowałeś?
- Wiem, że lubisz krewetki, więc zamówiłem koktajl z krewetkami, a na deser ciasto wiśniowe z bitą śmietaną, do tego czerwone półwytrawne wino…
- Mmmm…. Będzie pysznie… A po co te wszystkie poduszki na podłodze? – rozejrzała się po salonie
- No żeby nam było wygodnie… Nie będziemy jeść przy stole. Zjemy w salonie, na podłodze…
- O! A to coś nowego – uśmiechnęła się i pocałowała chłopaka namiętnie

Po kilku minutach Natalie usiadła wygodnie na podłodze, a Cesc poszedł do kuchni szybko podgrzać kolacje. Długo nie mogła doczekać się tego wieczoru, ale teraz zaczęła się strasznie denerwować. Nie wiedziała jak to się wszystko potoczy, i czy będzie tak jak zawsze chciała. Cesc wszedł do salonu z dwoma lampkami do wina i winem w rzeczy samej. Wrócił do kuchni i wrócił z talerzem pełnym krewetek i dwoma sosami, czosnkowym i słodko-kwaśnym. Talerz oraz dwa półmiski postawił na małym stoliczku, stojącym zaraz obok Natalie. Natalie uśmiechnęła się do chłopaka, gdy ten usiadł obok niej. Po chwili włączył pilotem nastrojową muzykę i chwycił jedną krewetkę…

- Czosnkowy sos czy słodko-kwaśny? – spojrzał na dziewczynę
- Słodko-kwaśny – spojrzała na Cesca – Ale mogłeś wziąć inny sos niż czosnkowy. Mimo iż go uwielbiam to nie chcę później, aby mi z paszczy jechało czosnkiem.
- Spokojnie, mi też będzie jechało, ale skoro nie chcesz to nie – zamoczył krewetkę w sosie i podał Natalie – Dobra?
- Pycha! – powiedziała i teraz ona wzięła krewetkę i zamoczyła w sosie czosnkowym – Proszę…
- Mmmm…. Naprawdę pyszne…. Z naszej ulubionej restauracji – zaśmiał się
- Domyślam się… Co będzie dalej?
- Film…

Cesc wziął butelkę wina i nalał trochę do kieliszków. Podał jeden z nich Natalie, a po chwili wstał i podszedł do telewizora by włączyć film. Cesc wiedział, że Natalie kocha film „To tylko miłość”, więc to właśnie ten film włączył. Usiadł obok Natalie i upił łyk wina poczym objął ją ramieniem i przytulił mocno. Natalie położyła głowę na ramieniu Cesca i pogrążyła się w oglądaniu filmu. Cesc zaczął delikatnie gładzić Natalie po ramieniu, a Natalie poczuła jak przechodzą ją dreszcze. Spojrzała w jego ciemno brązowe oczy i pocałowała namiętnie. Cesc delikatnie chwycił jej podbródek wciąż ją całując. Natalie usiadła okrakiem na kolanach Cesca i spojrzała mu w oczy, po czym uśmiechnęła się.

- Tak bardzo cie kocham…. – szepnęła
- Ja ciebie też bardzo kocham – objął Natalie dłońmi w pasie i pocałował namiętnie
- Denerwuje się bardzo – jej głos drżał
- Wiem, można to zauważyć – odgarnął palcami włosy z twarzy Natalie – Natalie, jeśli nie chcesz to nie musimy tego robić. Możemy poczekać…. – spojrzał w jej oczy
- Nie – powiedziała stanowczo – Planowaliśmy to już tak długo. Nie chcę dłużej czekać – pocałowała go namiętnie
- Poczekaj chwilę…. – Natalie zdziwiła się, a po chwili Cesc wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni
- O Boże! To chyba nie jest to, o czym myślę?
- A o czym myślisz? – Cesc trzymał w dłoni małe pudełeczko
- Chyba to nie będą oświadczyny, co? – przygryzła dolną wargę
- Nie – uśmiechnął się – To jest prezent dla nas…

Cesc otworzył pudełeczko i oczom Natalie ukazał się złoty łańcuszek z połączonymi literkami N&C, a także rzemyk z również połączonymi literkami C&N. Natalie oczy rozbłysły i nie mogła mówić z wrażenia. Cesc wziął łańcuszek i zapiął go na szyi Natalie, a Natalie wzięła rzemyk i zawiązała go na nadgarstku Cesca.

- Boże! Cesc! To jest piękne – dotknęła naszyjnika na dekolcie – Kocham cie!
- Ja ciebie też kocham!

Cesc i Natalie pocałowali się namiętnie. Cesc delikatnie całuje Natalie szyję, a Natalie przechodzą delikatne dreszcze. Natalie rozpina koszulę Cesca, zdejmuje ją powoli i całuje jego pięknie wyrzeźbione ciało. Po między nimi można było wyczuć napięcie erotyczne. Cesc sięgnął do suwaka w sukience Natalie, rozpiął go i po chwili ściągnął jedno ramionko sukienki i pocałował szyję Natalie. Natalie nie mogła się już doczekać i jednym zwinnym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę i rzuciła ją na podłogę. Siedziała już na kolanach Cesca w samej czerwone, koronkowej bieliźnie.

- Pięknie wyglądasz – spojrzał na Natalie
- Ty też wyglądasz niezgorsza – zaśmiała się – Ale jeszcze lepiej wyglądałbyś bez spodni.

Natalie i Cesc zaśmiali się. Natalie sięgnęła do pasa Cesca i zaczęła go rozpinać… Ponownie zaczęli się namiętnie całować…

Cesc i Natalie leżeli na podłodze oddychając ciężko. Po tak intensywnym wysiłku każdy byłby zmęczony. Natalie leżała obok Cesca z głową na poduszce. Była delikatnie, ale nie całkiem okryta narzutą, a Cesc leżał obok niej. Pocałował Natalie w usta i uśmiechnął się.

- Jak było? – spojrzał na Natalie z poważną miną
- Umm…. – Natalie pokręciła głową
- Wiedziałem…. – zasmucił się lekko i opuścił głowę
- Hej! Było cudowne! – uśmiechnęła się i chwyciła za jego podbródek – Było wspaniale – pocałowała go namiętnie, a Cesc uśmiechnął się mimowolnie
- Natalie? – Cesc odsłonił delikatnie biodro Natalie i zaczął gładzić jedną z blizn
- Tak? – spojrzała na jego dłoń
- Przepraszam, że zapytam, ale skąd masz tą bliznę? – spojrzał Natalie w oczy – Podczas… No wiesz… Przyjrzałem ci się uważnie i zauważyłem blizny na twoim ciele. Masz je nie tylko na biodrze, ale i na kolanie i na talii z prawej strony…
- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale chyba już czas abym ci powiedziała. Około 9 miesięcy temu miałam straszny wypadek. Jakiś koleś mnie potrącił i zwiał z miejsca wypadku… Ktoś inny znalazł mnie i zawiózł mnie do szpitala – Cesc słuchając wyznania dziewczyny był przerażony – Codziennie zastanawiam się, kim oni są. Chciałabym podziękować tej osobie, która mnie znalazła, dzięki niej żyje. A temu, kto mnie potrącił życzę jak najgorszego losu. Mam nadzieję, że przydarzy się mu to samo, co mi.
- Natalie, tak mi przykro…. – Cesc chwycił jej rękę i pocałował ją – Ale może…. – Cesc zawahał się
- Co może? – spojrzała na niego
- Może to sprawca wypadku zawiózł cie na pogotowie, co?
- Wątpię…. – westchnęła – Takie typy jak oni tak nie postępują – przysunęła się do Cesca i położyła głowę na jego piersi
- A może jednak się mylisz – westchnął, a Natalie ziewnęła
- Wątpię – ponownie ziewnęła – Możemy pójść spać. Trochę zmęczona jestem – uśmiechnęła się i podniosła głowę by pocałować Cesc w usta
- Jasne – pocałował Natalie i zaczął głaskać ją po plecach, a Natalie ponownie położyła głowę na piersi Cesca.

Cesc pocałował Natalie w głowę i westchnął ciężko. Czuł, że jak Natalie się dowie wszystko, to będzie to koniec. Wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy, ale teraz ogarnęło go przerażenie. Wiedział, że jak Natalie się dowie, to go znienawidzi, a po tym, co miedzy nimi dziś zaszło nie widział swojej przyszłości bez Natalie. Wiedział teraz, że bez niej jest nikim i nikt tak jak ona go nie uszczęśliwia. Nie mógł zasnąć tej nocy i mimo iż u swojego boku miał ukochaną osobę, było coś, co nie pozwoliło mu zasnąć. Tak jakby przeczuwał, że coś się stanie i nie będzie mu się to podobać.

Z rana o godzinie 9-tej, Cesc wstał delikatnie nie budząc Natalie, ponieważ u wejściowych drzwi do mieszkania rozległ się dźwięk zwiastujący przybycie kogoś. Założył szlafrok i podążył do drzwi wejściowych. Nie zauważył, że Natalie się obudziła i patrzy na niego, a po chwili sama założyła koszulę Cesca i podążyła za nim, ale nim to zrobiła Cesc zdążył otworzyć drzwi i przeżyć delikatny szok.

- Co ty tu robisz? – spojrzał na przyjaciela – Nie miałeś być przypadkiem z moją siostrą i Dianą
- A czy ty uważasz, że jestem domem matrymonialnym dla dziewczyn w Walentynki?! – spojrzał groźnie na przyjaciela – A ty, co tak w szlafroku? Przecież zaraz trening mamy…
- Jakbyś nie zauważył to wczoraj były walentynki… No i wiesz…
- Nie gadaj! Ty i Natalie?! – spojrzał na Cesca przerażony i zdziwiony
- Ciii! – uciszył chłopaka – Natalie śpi w salonie
- Nie gadaj, że to zrobiliście?! – Cesc jedynie uśmiechnął się głupio – O Boże! Jaki jest z ciebie idiota! No to teraz ułatwiłeś sobie zadanie…
- Jakie zadanie? – spojrzał pytająco na przyjaciela
- Masz powiedzieć Natalie, że to ty ją potrąciłeś i że to ty zabrałeś ją do szpitala!
- A może…. – Cesc zaczął
- Że co zrobiłeś?! – nagle rozległ się huk tuczącego się szkła, a Natalie powiedziała prawie bezgłośnie, a Cesc odwrócił się i zobaczył Natalie stojącą zaraz obok stolika, na którym stał wazon z kwiatami, który jest teraz stłuczony
- Natalie…. – Cesc podbiegł do Natalie i ujął jej dłoń – To nie jest tak…

Natalie spojrzała w oczy Cesca, a Cesc w jej. Widział w nich czystą nienawiść. Po chwili Natalie zarwała z szyi naszyjnik i wyrwała swoją dłoń. Pobiegła do pokoju i założyła na siebie szybko sukienkę, chwyciła za buty i torebkę i wybiegła z domu. Cesc nic nie mógł poradzić. Próbował ją zatrzymać, ale Natalie biegła przez siebie. Wsiadła w pierwszy lepszy autobus i pojechała przed siebie. Usiadła z tyłu autobusu i zaczęła płakać. Nie mogła przeboleć tego, że osoba, którą kochała nad życie tak ją oszukała.

Cesc wrócił do mieszkania i spojrzał na przyjaciela z odrazą. Zarazem nie mógł uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Nie wiedział, co się wokół niego dzieje.

- Wiedziałeś, że ona tam stoi! – popchnął przyjaciela na ścianę
- Przysięgam że nie. Cesc ona pojawiła się tak nagle…
- Daj spokój. Właśnie zrujnowałeś moje życie…

____________________
Ogłoszenia parafialne


Witam, witam i o zdrowie pytam :)

Zapraszam na przedostatni rozdział tejże opowieści. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. 

Pozdrawiam N. 

4 komentarze:

  1. ASDFGHKDLFDLSJFJFSKDFS What did just happen?! OH EM DZI o.O Geri, to jest Geri... Spodziewałam się, że tak to się skończy... O mama mia... I co teraz? Co będzie z Cescem i Natalie? Czy ona mu wybaczy?! Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! MUSI!

    Rozdział miodziunio ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie!!!!!!!!!!!!!!!! Wiedziałam, ze to następi ale nie wiedziałam, że już, dlaczego?!
    Oni muszą bić razem, Cesc nie chciał tego ! on zrobił dla nie wszystko oni muszą być ze sobą!!

    OdpowiedzUsuń
  3. jezuuu jaka koncówka :OOO

    coo bedzie dalej??????? Natatlie musi mu wybaczyc !!!!!!!!

    szkoda , ze dowiedziała sie tego w taki sposób ;/// ;(( smutno!

    mam nadzieje, ze wszytsko sie dobrze potoczy !


    a wracajac do swiat ten tekst ''witaj w piekle'' wymiata ahhahahah


    czekamy na dalszy rozwoj sytuacjii ;)



    pozdrawiam yellowdress

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co zdołałam nadrobić rozdziały, a ty już piszesz, że to końcówka.
    Mam nadzieję, że Nathalie mu wybaczy... no proszę no, niech to się dobrze skończy! Czekam na kolejny i zapraszam do siebie na nowości ;*

    OdpowiedzUsuń