środa, 13 listopada 2013

Rozdział IV

Tego samego dnia wieczorem Natalie szykowała się na kolejny dzień na uniwersytecie. Przeglądanie notatek z ubiegłych zajęć i przygotowywanie się na kolejne, to było coś, co Natalie kochała najbardziej. W nauce czuła się jak ryba w wodzie. Kiedy w końcu przygotowała to, co miała do przejrzenia, wzięła MP3 i włożyła słuchawki w uszy. W słuchawkach zabrzmiała piosenka „Justin Timberlake’a – Mirrors”. Po kilku minutach Natalie pogrążyła się w lekturze i nawet nie zauważyła, że do jej pokoju wszedł znany jej chłopak, ubrany w ciemne jeansy, bluzę Nike a także miał na sobie buty tejże firmy. Spojrzała na niego i wystraszyła się lekko. Ściągnęła słuchawki z uszu, w dalszym ciągu parzyła się na chłopaka. 

- Jezu Chryste! – zaciągnęła się powietrzem kiedy go ujrzała. Ściągnęła słuchawki z uszu, w dalszym ciągu parzyła się na chłopaka
- Nie, to tylko ja – zaśmiał się - Żaden Jezus, tylko ja...
- Ha, ha, ha... No bardzo śmieszne! Co ty tu robisz? – położyła książkę i MP3 na stoliku nocnym
- Chciałem cie przeprosić za moje wczorajsze zachowanie – usiadł obok dziewczyny – Chciałem to zrobić dziś rano jak się spotkaliśmy, ale wyleciało mi to z głowy. Przepraszam – ujął dłoń dziewczyny a ta zarumieniła się delikatnie
- Nie musisz tego robić. Pewnie miałeś swoje powody by tak zareagować. Zresztą nie każdy musi mnie lubić – uśmiechnęła się
- Ale jest mi naprawdę głupio. Nie chciałem aby to tak wyglądało jakbym cie nie lubił – ni stąd ni zowąd zaczął się bawić placami Natalie – Lubię cię, naprawdę, ale jak cie ujrzałem to przypomniało mi się coś okropnego – westchnął ciężko
- Więc kojarzę Ci się z przykrymi rzeczami… No jest mi bardzo miło… – teraz to Natalie ciężko westchnęła patrząc się na swoją dłoń
- Nie, nie, nie! Co ja gadam! – również spojrzał na ich dłonie – To nie tak. Lubię cie nawet bardzo – oczy Natalie rozweseliły się – Ale kiedyś zrobiłem coś, z czego nie jestem dumny i nagle mi się to przypomniało.
- Lepiej nie będę pytać co się kiedyś stało…
- Wiesz co…? Zapraszam cie na kolacje – uśmiecha się do niej – Choć tyle mogę zrobić…
- Jeśli to z litości, to możesz się wypchać trocinami! 
- Nie! Oszalałaś?! Chcę ci jakoś to wynagrodzić. Więc? – spojrzał na nią uśmiechem numer 5
- No nie wiem… – wstała, podeszła do lustra i spojrzała w nie
- Proszę? – podszedł do niej i odgarnął jej włosy z ramienia i spojrzał w lustro
- Dobrze, zgadzam się – uśmiechnęła się u odwróciła się do chłopaka, tym samym stanęła niebezpiecznie blisko twarzą w twarz z Fabregasem. Dosłownie mogła poczuć oddech na swojej twarzy. Spojrzała mu w oczy i speszyła się uciekając na łóżko.
- Świetnie! Przyjadę po ciebie jutro o 19.00 – uśmiechnął się
- Dobrze. Będę czekać. Tylko nie spóźnij się – spojrzała na niego z groźną miną – Nienawidzę jak ktoś drwi z mojego czasu!
- Tak jest, o pani! – zasalutował i uśmiechnął
- A teraz spadaj! Wyrwałeś mnie z nauki. Jutro mam test. 

Cesc uśmiechnął się ponownie do dziewczyny i wyszedł z akademika. Natalie siedziała na łóżku i rozmyślała, co się właśnie stało. Właśnie zaprosił ją Cesc Fabregas na kolację. Cesc fucking Fabregas zaprosił ją na kolację. Nie mogła w to przez chwilę uwierzyć, ale był tu i zrobił to. W brzuchy czuła ponownie motylki, takie same a może nawet przyjemniejsze niż dziś rano. Ponownie podeszła do lustra i spojrzała w nie. Odgarnęła włosy z uszy i powiedziała sama do siebie: „Czy to się dzieje naprawdę?”, wtedy drzwi do pokoju otworzyły się i weszła Carlota a zaraz za nią Diana. 

- A ty co się gapisz w lustro? – Diana podeszła do niej 
- Tak przyglądam się sobie… – westchnęła rozmarzona
- Chyba nie myślisz, że jesteś gruba lub coś? – Carlota również do niej podeszła trochę przestraszona
- Nie, no co ty. Czasami uważam, że jestem za szczupła – zaśmiała się
- Tak trzymać  - Carlota puściła do niej oczko – A mogę się spytać co tu robił mój ukochany braciszek?
- Przyszedł mnie przeprosić za wczorajsze zachowanie…
- Aww – zabuczała Diana a Natalie i Carlota zaśmiały się
- Nie śmiej się Diana – Natalie spojrzała na przyjaciółkę – To było bardzo miłe z jego strony. Nie każdy potrafi przyznać się i przeprosić. 
- Wiem, wiem… Nie musisz mi tego mówić. – Diana podeszła do lodówki i wyciągnęła sok pomidorowy po czym upiła łyk prosto z kartonu.
- Dżentelmen jest z twojego brata, wiesz Carlota? – odwróciła się w stronę dziewczyny
- Tak, a niby dlaczego? 
- Bo zaprosił mnie na kolacje – zarumieniła się 
- O proszę! – powiedziała radośnie Carlota – Ale wiesz co…? Musi być coś na rzeczy…
- Niby co jest na rzeczy? – Natalie spojrzała na nią lekko zdezorientowana
- No mój brat musi coś do ciebie czuć, skoro zaprosił cie na kolacje…
- Car, to tylko kolacja. Nic nie jest na rzeczy. Po prostu chciał być dla mnie miły…

Następnego dnia Natalie i Dianę czekało kolokwium. Natalie się przygotowała do kolokwium i mogła liczyć na zaliczenie. Niestety Diana olała całą sprawę i zapewne dostanie dwa (na studiach 2 to niedostateczny). I jakby mało było tego, to miała o to pretensje do całego świata. 

- Nie krzycz na mnie! – podniosła głos Natalie, która podeszła do szafy – Nie moja wina, że olewasz sobie naukę! – wyciągnęła trzy sukienki – Lepiej mi pomóż wybrać sukienkę…
- Już wychodzisz? – usiadła na łóżku a po chwili do pokoju weszła Carlota
- O widzę, że już się szykujesz – uśmiechnęła i podeszła do niej – Niebieska, czarna i czerwona… Hmm… Niezły wybór, ale myślę że mój brat preferuje czerwone. 
- Myślisz? – wzięła czerwoną sukienkę i przyłożyła ją do siebie
- Jasne, znam swojego brata. Jak cie zobaczy to oszaleje. – uśmiechnęła się
- Ale czerwona jest taka krzykliwa – przygryzła dolną wargę i spojrzała na siebie w lustrze
- Przymierz, zobaczymy jak w niej wyglądasz – usiadła na łóżku a Natalie zrzuciła z siebie ubranie i szybko wcisnęła się w czerwoną opinającą się na jej ciele sukienkę
- I jak? – ponownie stanęła przed lustrem i spojrzała na siebie – UGH! Wyglądam ohydnie!
- Rzeczywiście jest bardzo krzykliwa i jakoś dziwnie wygląda na tobie – podeszła do niej – Lepiej załóż tą czarną – uśmiechnęła się 
- Okay – uśmiechnęła i ściągnęła z siebie czerwoną sukienkę
- O Boże! – powiedziała lekko przerażona
- Co się stało? – odwróciła się do dziewczyny w samej bieliźnie
- Te blizny – wstała z łóżka i podeszła do Natalie – Co ci się stało? 
- Miała wypadek – burknęła Diana
- Diana! – krzyknęła karcąco Natalie – Nie prosiłam się o wyjaśnienie!
- Ja wcale nie muszę wiedzieć co ci się stało – wtrąciła delikatnie Carlota – To w sumie twoja sprawa i nie powinno mnie to interesować. 
- Nie, przepraszam. Nie powinnam tak reagować  - Natalie spojrzała na dziewczynę, która usiadła na łóżku – Tak, miałam wypadek. Jakiś idiota mnie potrącił i jestem troszkę pokiereszowana. 
- Tak mi przykro. Ale dobrze, że jesteś cała i zdrowa – uśmiechnęła się
- Można tak powiedzieć, że jestem cała i zdrowa – westchnęła i nałożyła czarną sukienkę opinającą się na biuście, talii i delikatnie rozchodzącą się na biodrach aż do kolan. - I jak?
- W tej wyglądasz elegancko, ale brakuje tu czegoś… - potarła palcami podbródek i obejrzała dokładnie Natalie od góry do dołu – Hmm… – uśmiechnęła się – Już wiem! – krzyknęła i pobiegła do swojej szafy
- Co? – Natalie uśmiechnęła się i spojrzała na Carlotę która grzebała w stercie ciuchów
- Masz… – podeszła do niej z czerwonymi szpilkami, czerwonymi zwisającymi kolczykami i czerwoną torebką – Będziesz wyglądać zajebiście!
- Nie mogę, to twoje rzeczy. – Natalie zarumieniła się
- Ależ możesz. Przecież ci ich nie oddaje, tylko pożyczam na randkę z moim bratem – uśmiechnęła i wręczyła Natalie swoje rzeczy
- To nie jest randka – zaczerwieniła się jeszcze bardziej – Dobrze, ale tylko jeden raz to pożyczę…
- Śmiało zakładaj… Będziesz wyglądać bosko! – Natalie założyła pożyczone rzeczy i stanęła przed dziewczynami
- I jak wyglądam? – spytała nieśmiało
- Cholera dziewczyno! Wyglądasz niesamowicie! – Carlota aż klasnęła 
- Rzeczywiście… Wyglądasz zniewalająco! – Diana przytaknęła
- Myślicie, że mu się spodoba? – spytała
- Wierz mi… Nie będzie chciała tylko kolacji! – Carlota zaśmiała się

***
- Jesteś nienormalny! – Gerard krzyknął
- Dlaczego? – spojrzał na niego i poprawił kołnierzyk w niebieskiej koszuli
- Idziesz z nią na kolację! To jest szaleństwo!
- Niby dlaczego? – podszedł do stolika i wziął spodnie, które po chwili nałożył
- Bo jesteś nienormalny – westchnął
- Powtarzasz się wiesz? – spojrzał na przyjaciela
- Co będzie jak Natalie się dowie? – usiadł w fotelu – Ja naprawdę życzę ci dobrze… Życzę wam dobrze… Ale jak Natalie się…
- To trzeba zrobić tak aby się niedowidziała – spojrzała na przyjaciela z poważną miną
- Chcesz ukrywać to przed nią wiecznie?
- Nie wiem, ale na razie idę na kolacje – ubrał jeansową marynarkę – I jak wyglądam?
- Jak wypluty psu z gardła! – zaśmiał się – Zdejmuj te badziewie ciuchy! Zaraz coś znajdę lepszego – Gerard udał się do szafy i zaczął przebierać w ubraniach. Po chwili wyciągnął czarne jeansowe spodnie i białą koszulę – Masz! – rzucił mu ubrania – W tym będzie wyglądać jak człowiek! – zaśmiał się
- Dzięki!
- Ale wiesz, że to się dla ciebie źle skończy?
- Ale co?
- No ta kolacja…
- Weź przestań marudzić, bo jesteś gorszy niż Carlota. A zresztą to ty ją przyprowadziłeś na imprezę.
- Nie zwalaj teraz winy na mnie, okay?! Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, że Natalie miesza z Carlotą w akademiku. 
- Nie mieszaj się w to, okay? – spojrzał na przyjaciela – Zrobię tak jak chciałeś – poszedł do łazienki i po chwili wrócił – Nie będę cie w to mieszał. I jak wyglądam?
- Jak człowiek – westchnął – Tylko nie uwiedź jej okay?
- Co masz na myśli? – spojrzał na niego uważnie
- Nie zaciągnij jej do łóżka. Natalie wydaje się być bardzo miłą i normalną, przede wszystkim normalną dziewczyną.
- Za kogo ty mnie masz. Nigdy żadnej dziewczyny nie zaciągnąłem do łóżka na pierwszej randce. 
- Już ja cie znam Fabregas! Gadka szmatka i łóżeczko – zaśmiał się 
- Z Natalie będzie inaczej…

***
Carlota siedziała na łóżku i czytała książkę od filozofii. Lektura chyba nie za bardzo ją ciekawiła bo ci kilka minut zmieniała pozycję czytana lub wstawała i chodziła po pokoju. Wydawała się jakby była lekko zdenerwowana. Diana patrzyła się na nią i zaczęła liczyć jej ruchy. W ciągu 15 minut naliczyła chyba z 30. 

Natalie już dłuższy czas siedziała w łazience i szykowała się do wyjścia z Fabregasem. To było chyba jej pierwsze takie wyjście, kiedy szykowała się tak długo. Nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek odstępek od bycia idealną. Diana zaczęła się niecierpliwić, bo chciała skorzystać z łazienki, ale nie mogła do niej wejść, ponieważ była okupowana przez Natalie. 

- Natalie! – zaczęła pukać do drzwi łazienki – Długo mam jeszcze czekać? Zaraz pęcherz mi pęknie! – jęknęła
- Już wychodzę – powiedziała zza drzwi i otworzyła je – I jak wyglądam? – wyszła i obróciła się wokół własnej osi
- Cholera dziewczyno! – Carlota przeklęła po hiszpańsku – Wyglądasz jak sex-bomba!
- Tak, tak… Wyglądasz cudnie, a teraz z drogi. Kibelek czeka! – weszła do łazienki i trzasnęła drzwiami
- Oho, musiała mieć niezłe parcie na szkło – Carlota zaśmiała się
- Myślisz, że spodobam się twojemu bratu w takim wydaniu? A może wyglądam zbyt krzykliwie, przecież to tylko kolacja jest – wydawało się, że Natalie zaczęła lekko panikować
- Natalie… Spokojnie – uśmiechnęła się i podeszła do niej – Wdech i wydech. Spodobasz się mojemu bratu. Chyba tylko głupi powiedziałby, że wyglądasz brzydko lub zbyt krzykliwie. 
- Naprawdę? – spojrzała na nią i zarumieniła się delikatnie
- Tak naprawdę. Wyglądasz w sam raz. Sukienka jest piękna, a czerwone dodatki podkreślają twoją kobiecość. Cescy będzie wniebowzięty! – podeszła do okna – O! Już nawet jest! – aż zaklaskała w dłonie – I przyjechał samochodem… – była cholernie zdziwiona
- No to lecę – Natalie uśmiechnęła się do Carloty i dosłownie wybiegła z akademika o mało nie przewracając się na schodach

Po chwili Diana wyszła z łazienki i rozejrzała się po pokoju. Zobaczyła, że Natalie już nie ma i usiadła na łóżku. Wzięła jakieś czasopismo dla dziewczyn i zaczęła je przeglądać.

- Mam nadzieję, że się im ułoży i będą razem wyglądają tak słodko… – westchnęła 
- To Natalie już poszła? – spojrzała na nią
- Tak. Dosłownie przed chwila – uśmiechnęła się – A ty co o nich myślisz?
- W sumie to nie wiem. Twój brat jest jakiś dziwny… Dziwnie patrzy na Natalie. 
- Dlaczego dziwnie? I dlaczego dziwny?
- No Na imprezie spojrzał na Natalie i wyparował z domu, ale teraz nagle zaprasza ją na kolacje. Dla mnie to jest dziwne i podejrzane. 
- A dla mnie to jest w miarę normalne. Cieszę się, że mój brat zaprosił ją na kolacje. Mam nadzieję, że coś z tego będzie. Cesc jest dobrym człowiekiem, zawsze się o wszystkich troszczy. Uważam, że Natalie potrzebny jest ktoś taki, zwłaszcza po tym co się jej stało. 

_____________
Ogłoszenia Parafialne:

Witam!

Rozdział IV jest już za nami i bez zbędnej pisaniny pozostawiam wam go waszej ocenie. Mile widziane są komentarze. 

Kiedy kolejny rozdział: Mniej więcej za tydzień :) 

xoxo N.

5 komentarzy:

  1. OMG. Nareszcie!
    Cesc dobrze się zachował że przeprosił Natalie, ale wydaje mi się że trochę się zapędził z tą kolacją. Niby bardzo się cieszę że w koncu się umówili, ale nie jestem przekonana co do Cesca. Musi przecież jej powiedzieć prawdę, co będzie jak się ona dowie? załamie sie!
    Diana wyczuwa kłopoty z Natalie i Cescem. ;D Ma dziewczyna nosa xD
    Rozdział bardzo mi się podobał, i oby wiecej takich! Czekam na następny ;*
    Dzięki że powiadamiasz ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym mieć tyle zapału pasji do nauki, co Natalie...zamiast przyglądać się rosnącemu stosowi notatek na biurku... mniejsza o to. Widać, że dziewczynie bardzo zależy na tej kolacji, tak samo jak Cescowi. Ale, oj, trzymasz nas w niepewności, co do okoliczności poznania całej prawdy, może podczas kolacji ? Mam nadzieję, że niedługo się dowiemy co z tego wyniknie ;)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne opowiadanie. Liczę, że Natalie i Cesc mimo wszystko będą razem. Dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cesc jest naprawdę nienormalny myśląc, że umówi się z Natalie, będzie wszystko dobrze i pięknie, a ona nigdy nie dowie się o wypadku. Gratuluję inteligencji :D
    Błagam, niech on jej wyzna prawde. Niech ona się dowie tego od niego!
    CZekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    zapraszam do mnie: the-meleth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń