Gerard stał jak posąg blady na twarzy. Przez chwilę nie wiedział o się stało. Przez dłuższą chwile był w totalnym szoku. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie wiedział jak ma ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. Patrzył na przyjaciela i nie wiedział jak się w tej sytuacji zachować. Fabregas stał przed nim blady. Wyglądał jakby krew mu całkowicie odpłynęła z twarzy a oczy miał szkliste i gotowe do płaczu. Ale powstrzymał. Mimo iż chciał to nie zrobił tego. Nie chciał być mięczakiem w oczach przyjaciela. Ale przecież Pique to jego najlepszy przyjaciel, na pewno by to zrozumiał.
- To ją potrąciłem – powiedział niemal bezgłośnie
- Że co proszę? – spojrzał na przyjaciela zszokowany
- To ja ją potrąciłem… – odwrócił się do niego i spojrzał na niego blady z łzami w oczach – To ja jestem sprawcą wypadku z przed 5 miesięcy…
- Żartujesz? – podszedł bliżej i położył dłoń na ramieniu przyjaciela
- Chciałbym, ale to prawda – westchnął ciężko – Mówiłem ci abyś nie przyprowadzał ich na imprezę!
- Sorry, nie wiedziałem – powiedział skruszony – Ale ona chyba cie nie pamięta…
- Wiesz co? – spojrzał na przyjaciela groźnym wzrokiem – Ty już lepiej nic nie mów!
Cesc obrócił się na pięcie i wyszedł wkurzony z pokoju zostawiając przyjaciela z pytaniami, na które z pewnością już nie dostanie odpowiedzi. Cesc szedł korytarzem mijając Carlotę, Dianę i Natalie. Dziewczyny były w lekkim szoku. Najbardziej z szokowana była Natalie. Nie wiedziała czy to z jej powodu Cesc wyszedł, czy może rozmowa z przyjacielem podziałała na niego jak czerwona płachta na byka, ale wyszedł. Wyszedł z domu jak wystrzelony z procy.
Gerard wrócił do swoich gości, ale na jego twarzy wciąż malował się ból a także to, że jego przyjaciel wyznał mu najgorszy koszmarek każdego kierowcy. Jedyne co go pocieszało było to, że Natalie żyje i stoi tuż przed nim, oddycha i porusza się. Jest cała i zdrowa. Spojrzał na nią z uczuciem i uśmiechnął się.
- Ger, a temu co się stało? – Carlota podeszła do niego i chwyciła go za rękę
- Strasznie długa historia, – spojrzał na nią – nawet nie chcesz wiedzieć – westchnął
- Nie wiem czy mi się wydaje, ale to chyba przeze mnie – Natalie wtrąciła się
- Nie – Pique nagle się poruszył – To na pewno nie jest przez ciebie – podszedł do niej jeszcze bliżej
- Jak nie przeze mnie? Jak tylko mnie zobaczył to wyszedł z domu i to na dodatek wkurzony! – Natalie podniosła delikatnie głos – Muszę z nim porozmawiać! – zerwała się i wyszła
- Natalie, czekaj! – Gerard krzyknął ale już go nie usłyszała
Natalie wyszła z wielkiego mieszkania Gerarda i zobaczyła siedzącego Cesca na schodkach prowadzących do bramy wyjazdowej. Chłopak siedział na schodkach i ukrywał twarz w dłoniach. Siedział skulony, wyglądał jakby był czymś zmartwiony. Podeszła do niego i odchrząknęła dość głośno.
- Jeśli tak bardzo ci przeszkadzam, to po prostu sobie pójdę – spojrzała na niego a ten podniósł raptownie głowę – Myślałam, że jesteś inny – westchnęła – Ale jesteś taki jak wszyscy!
- Słucham – podniósł wzrok, ale dziewczyna zrobiła krok ku wyjazdowej bramy – Poczekaj! – złapał ją za rękę – To nie przez ciebie…
- Najwyraźniej przeze mnie skoro jak poparzony wyszedłeś z domu – spojrzała na niego smutna – Najwyraźniej bardzo ci przeszkadzam, choć mnie wcale nie znasz, więc pójdę sobie… Nie będę zawracać ci głowy wielkiemu piłkarzowi.
- Poczekaj – ścisnął mocniej jej dłoń ale po chwili ją puścił – Zostań, proszę… I baw się dobrze – uśmiechnął się do dziewczyny
- Jesteś tego pewien? – spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła – Może lepiej odwieź mnie do akademika i tak niezbyt dobrze się czuje…
- Niestety nie mogę cie odwieźć – wstał – Nie jeżdżę samochodem… Idź baw się dobrze. Ja tu sobie jeszcze chwilkę posiedzę.
- Na pewno? Jeśli ci przeszkadzam to poproszę Pique by mnie odwiózł.
- Nie, baw się dobrze. Masz prawo do tego. Ja po prostu muszę pomyśleć…
Posłał jej uśmiech numer 10 i poszedł w kierunku ciemnego ogrodu. Natalie przyglądała mi się przez chwilkę. Nie wiedziała co ma sobie o nim myśleć. Z jednej strony bardzo miły chłopak, to jak z nią rozmawiał, to w jaki sposób trzymał jej rękę sprawiło, że poczuła się bezpieczna. Jakby ją w pełni rozumiał i znał. Było to dla niej w tym momencie najważniejsze. Uśmiechnęła się sama do siebie i wróciła do Diany, Carloty i Pique. Niestety nie zdążyła wymienić z nimi kilka zdań wyjaśnienia, bo chwilę po tym jak weszła do domu, do tańca porwał ją Marc Bartra.
Wbrew oczekiwaniom impreza z jednego ze sławniejszych piłkarzy przebiegła bez dalszych przykrych zdarzeń. Piłkarze opisywani przez prasę jako aroganci, bez wychowania osobistego, okazali się całkiem przyjemni i mili. Natalie i Diana zostały odwiezione do akademika przez Marca Bartre, któremu najwyraźniej wpadła w oko Natalie.
***
Następnego dnia szykowały się burzowe chmury nad głową Cesca. Gerard chodził w kółko po mieszkaniu i powoli robił porządki po zeszło nocnej imprezie. Cesc wszedł do mieszkania przyjaciela i zobaczył go z nietęgą miną. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie.
- Co jest? – spytał
- Ty się jeszcze pytasz, co jest? – podszedł bliżej i spojrzał na niego
- No tak, bo nie bardzo wiem o co ci chodzi – wstał i poszedł do kuchni i zajrzał do lodówki
- Czy zamierzałeś mi kiedykolwiek powiedzieć, że moja dziewczyna mieszka z ofiarą twojego wypadku? – poszedł do niego i zamknął mu lodówkę przed nosem
- Myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie – westchnął – Myślałem, że posłuchasz mnie i nie przyprowadzisz jej tu.
- Człowieku! Czy ty myślałeś, że takie coś da się przede mną ukryć?! – był rozwścieczony
- W sumie dałem radę ukryć przed tobą fakt, że znam ją od 5 miesięcy – usiadł na kanapie w salonie i ukrył twarz w dłoniach
- Że co proszę?! – podniósł ton głosu
- Anonimowo sfinansowałem jej operacje, leczenie i rehabilitacje. – spojrzał na przyjaciela – Ale nigdy nie spojrzałem jej w oczy. Od czasu wypadku obserwowałem ją ale nigdy się nie spotkaliśmy aż do teraz. Czy ty wiesz co ja przeżyłem przez ostatnie 5 miesięcy? Czy ty wiesz to ja przeżyłem jak zobaczyłem ją w akademiku, w pokoju mojej siostry? To był koszmar!
- Koszmar to ona przeżyła! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi i zawsze mówimy sobie prawdę!
- Lepiej się zamknij Pique! Sam powiedziałeś, że nie chcesz mieć z tym nic wspólnego, więc ci nie powiedziałem!
- Może i powiedziałem, ale przyjaźń między nami jest chyba najważniejsza!
Cesc wstał i wyszedł z mieszkania swojego przyjaciela. Był oburzony. Nie wiedział co ma z sobą zrobić. Nie lubił się kłócić z Pique. Są przyjaciółmi odkąd pamięta i to zawsze on go wspierał, ale po tym jak potrącił tą biedną dziewczynę olał go, odwrócił się od niego kiedy potrzebował jego rady, więc dlaczego teraz miałby się przejmować tym co mówi. Nie chciał aby go w to mieszać i nie będzie go w to mieszać.
Szedł dość szybko ulicą. Na głowę miał zarzucony kaptur tak, że ledwie widać było jego twarz, a ręce trzymał w kieszeni. Szedł chodnikiem i nie patrzył się przed siebie. Szedł ze spuszczoną głową. Chciał jak najszybciej wrócić do domu. Po kilku chwilach wpadł na kogoś niespodziewanie.
- Przepraszam bardzo - powiedział nie patrząc na kogo wpadł – Nic ci się nie stało?
- Nie nic – odpowiedziała i usłyszał znajomy głos – Ale uważaj następnym razem – zaśmiała się
- Natalie… – wyszeptał i spojrzał na dziewczynę
- O Cesc – uśmiechnęła się do chłopaka – Co ty tu robisz?
- Póki co to wpadłem na ciebie – powiedział nieśmiało – Przepraszam – pomógł pozbierać dziewczynie rozsypane zakupy
- Naprawdę nic nie szkodzi – uśmiechnęła się i wzięła torbę – To nic w porównaniu co mi się przytrafiło kilka miesięcy temu – spojrzała w jego ciemno brązowe oczy, które w tym momencie były pełne przerażenia – Coś taki wystraszony? To było dawno, a nawet nie pamiętam zdarzenia…
- Po prostu to musiało być straszne. – spojrzał dziewczynie w oczy – Znaczy ten wypadek, później leczenie i rehabilitacja…
- Co masz na myśli? – spojrzał Ana niego ze zdziwioną miną – Skąd wiesz, że miałam leczenie i rehabilitacje?
- Ymm… No bo… Ymm… – zbladł – W sumie to chyba logicznie, że jak miałaś wypadek to później było leczenie i rehabilitacja – odsunął się od Natalie
- W sumie to fakt – ponownie się uśmiechnęła – Może chcesz mnie odprowadzić pod akademik, to kilka minut drogi stąd, co?
- Nie, raczej nie – odpowiedział szybko i stanowczo
- Cescy, no weź – uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła i spojrzała na niego oczkami szczeniaczka a Cesc spojrzał na nią zdziwiony ale z uśmiechem na ustach – Co? – teraz to ona spojrzała na niego zdziwiona – Coś się stało?
- Nie, po prostu nikt do mnie nie mówić Cescy prócz Carloty…
- Przepraszam, nie wiedziałam…
- Ależ nie musisz przepraszać, jeśli chcesz to możesz tak do mnie mówić. – uśmiechnął się
- Więc jak? Podprowadzisz mnie kawałeczek? Czy może nie chcesz aby ktoś cie widział ze zwykłą dziewczyną.
- Co ty mówisz? Nie jesteś zwykła. Zresztą kim ja jestem aby wybierać kto jest dla mnie dobry a kto nie. Jestem zwykłym chłopakiem, który lubi pokopać sobie piłkę – uśmiechnął się – Z przyjemnością cie odprowadzę pod akademik
- Cieszę się bardzo – uśmiechnęła się i przytuliła go znienacka
- A to za co? – spojrzał na nią lekko zdziwiony, lekko zszokowany ale zrobiło mu się bardzo miło
- Tak po prostu – lekko zarumieniła się na policzkach
Cesc uśmiechnął się do Natalie i poszli razem ulicą. Cesc poprosił ja by mu opowiedziała trochę o sobie. Chciał ją poznać. Mimo iż studiował jej Zycie od czasu wypadku, to ich chciał ją poznać bardziej.
Natalie nie podejrzewała iż rozmawia ze swoim niedoszłym oprawcą. Opowiedziała mu o swoim byłym chłopaku, o wypadku którego nie pamięta. Ale w końcu doszli do akademika. Natalie pożegnała Cesca delikatnym pocałunkiem w policzek i uśmiechem na odchodne. Cesc również się do niej uśmiechnął i można by powiedzieć, że poczuł motylki w brzuchu.
Natalie weszła do pokoju w akademiku cała w skowronkach i cała rozpromieniona. Diana spojrzała na nią z podejrzeniem a ta od razu zmieniła wyraz twarzy.
- Zrobiłam zakupy – powiedziała po czym położyła zakupy na stoliku i usiadła na łóżku
- A ty coś taka wesolutka? – Diana w dalszym ciągu patrzyła na przyjaciółkę podejrzliwie
- Ja? No co ty – prychnęła i otworzyła książkę od języka angielskiego – Raczej jestem trochę jestem trochę oburzona wczorajszym zachowaniem Cesca.
Wzięłam do ręki MP3 i wsadziła słuchawki do uszu. Włączyła piosenkę „Fall Out Boy - My songs know what you did in the dark” i pogrążyła się w lekturze. Z czytania wyrwała ją Carlota, która delikatnie wyszarpnęła jej słuchawki z uszu.
- Co jest? – Natalie spojrzała na nią zdziwiona
- Nic, chciałam się tylko spytać jak ci się podobało wczorajsza impreza u Gerarda – usiadła obok niej i uśmiechnęła się
- Było naprawdę fajnie. Cieszę się, że mogłam poznać wielu tak wspaniałych piłkarz - również się uśmiechnęła
- To nic takiego – cały czas się uśmiechała – Teraz jesteś w moim gronie przyjaciół a tam się przewijają takie osobistości – zaśmiała się
- Muszę ci powiedzieć, że twoi znajomi to bardzo kulturalni ludzie…
- Dlaczego wczoraj wyszłaś do Cesca? – spojrzała na nią zaciekawiona
- Chciałam mu powiedzieć, że jeśli mu przeszkadzam to mogę sobie pójść, bo dość dziwnie zareagował jak mnie zobaczył wczoraj w domu Gerarda.
- I co?
- I nic. Poprosił abym została a sam poszedł do ogrodu…
- Hmm… – potarła palcami podbródek – To do niego nie jest podobne. Cesc to dobry chłopak, ostatnio trochę się zmienił ale wciąż jest okay.
- No trochę to on dziwny jest – zaśmiała się a Carlota spojrzała na nią pytająco
- Co masz na myśli?
- Wczoraj poprosiłam go aby mnie odwiózł, to wystraszył się i powiedział jak poparzony, że nie jeździ samochodem. A to przecież gówno prawda, bo jaki piłkarz Barcelony nie jeździ samochodem…
- No Cesc już od jakiegoś czasu używa Gerarda jako swojego prywatnego woźnicy – zaśmiała się – Nie wiem czym to jest spowodowane i co na to wpłynęło ale to prawda. Już nie jeździ samochodem.
_____________
Ogłoszenia Parafialne:
Hello! Co tam? Jak tam?
Rozdział III jest już za nami. Jest on objętościowo taki sam jak poprzedni i mam nadzieję, że nie jest on za krótki. Ale wydaje mi się, że taka długość jest ok.
Rozdział pisałam ze dwa dni i jakoś ciężko mi się pisało. Mam nadzieję, że nie będzie się wam ciężko czytać.
Kiedy kolejny rozdział: Mniej więcej za tydzień :)
xoxo N.
Wyczówam miłooooość ! :P
OdpowiedzUsuńChyba nasz kochany Cescy zakochał się w Natalie ! :D
Ale moim zdaniem gdy prawda wyjdzie na jaw, a na pewno wyjdzie, to Natalie będzie mieć złamane serduszko.
Rozdział jak zwykle wspaniały ! <3
Czekam z niecierpliwością na następny :) :*
Jezu Cesc sie zakochał :D
OdpowiedzUsuńIle to myśli musi się w nim kłebić, kiedy spotyka kogoś kogo potrącił, a tą osobą okazuje się dziewczyna w której sie zakochuje :O
Pewnie niedługo wyjdzie , że to on ją potracił i tak sobie myśle jak ona na to zaareaguje :P
Może nie będzie tak źle :D
No nic trzeba czekać na dalszy rozwój sytuacji :))
Pozdrawiam ciepło :*
Czytam pierwszy raz to opowiadanie, i muszę stwierdzić że bardzo mi się podoba. :) Dużo weny życzę oraz czekam na kolejny rozdział :)) Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Czesiek się w końcu zbierze na odwagę i powie Natalie, że to on ją przejechał. W sumie powinien, ona zresztą prędzej czy później i tak się dowie, jak nie od niego, to od kogoś innego. A wydaje mi się, że Czesio coś do niej zaczyna czuć :D
OdpowiedzUsuń