5 miesięcy później, Barcelona
Coś ją goniło. Biegła z zapartym tchem w płucach. Biegła ile miała sił w nogach. Nie oglądała się za siebie. Wiedziała, że jeśli obejrzy straci przewagę nad przeciwnikiem. Była pewna, że jest coraz bliżej. Czuła jego oddech na swoim ramieniu, czuła jego wzrok na sobie. Wtedy złapał ją za rękę i pociągnął mocno w dół…
- Natalie! – jej matka zaczęła ją szturchać by się obudziła – Natalie obudź się!
- Co się stało? – obudziła się przerażona z zapartym tchem w płucach
- Znów miałaś ten koszmar? – spojrzała z czułością na córkę
- Nie wiem… – wyszeptała – Ja… Nie pamiętam… – przetarła oczy i położyła głowę na poduszkę
- Wstawaj – pokiwała bezradnie głowę – Dziś wielki dzień
- Chyba dla ciebie - spojrzała na matkę i wywróciła oczyma – Dla mnie to tylko rozpoczęcie roku akademickiego – westchnęła
- Dobrze, już dobrze… – uśmiechnęła się do córki – Za 10 minut czekam na dole ze śniadaniem
- Okay, 10 minut a teraz sobie idź – powiedziała i zamknęła ponownie oczy
Kiedy zamknęła oczy ponownie ukazał się jej mężczyzna który ją gonił. Jego twarz była za mgłą i nie mogła rozpoznać twarzy, kim on jest. Pytanie ”Kim on jest?” chodziło jej po głowie już od prawie pięciu miesięcy. Jak tylko obudziła się ze śpiączki w szpitalu próbowała sobie przypomnieć kim jest ten mężczyzna ale nie mogła. Coś blokowało te wspomnienie. Nie pamięta nić prócz uderzenia i tego, że później ktoś ją niósł na rękach.
Po około dziesięciu minutach do drzwi jej pokoju rozległo się pukanie. Jej matka nie lubiła naruszać jej prywatności, więc zawsze pukała przed wejściem do jej pokoju.
- Natalie – powiedziała zza drzwi – Już 10 minut minęło. Mam nadzieję, że już wstałaś i jesteś gotowa by zjeść ze mną śniadanie
- Tak, już prawie – zwlekła się z łóżka by chwilę później założyć na siebie starannie złożone w kostkę ubranie, które czekało na nią już od wczoraj – Zaraz zejdę – zawołała po czym sprawdziła telefon i spojrzała w lustro – To będzie piękny dzień – westchnęła – To będzie początek czegoś nowego…
Spojrzała na przygotowane walizki, które stały obok drzwi i westchnęła ciężko. Ciężko jest jej się rozstać z jej ukochanym pokojem, ale wiedziała, że kolejny rok na uczelni dobrze jej zrobić. Potrzebowała tego. Potrzebowała odpoczynku. Wzięła walizki i zeszła powoli schodami na dół. Weszła do kuchni i usiadła przy stole.
- Zrobiłam twoje ulubione naleśniki czekoladowe z wiśniami – uśmiechnęła się do córki
- Rozpieszczasz mnie – spojrzała na matkę podejrzliwie – I tak nie zostanę…
- A czy ja coś mówię? – nalała do szklanki mleka i podała córce
- Nie musisz nic mówić – upiła łyk mleka – To co robisz idealnie mówi za ciebie – zaśmiała się – I może odpowiem od razu na twoje kolejne pytanie. Nie, w dalszym ciągu nic nie pamiętam.
- Natalie, może odpuścisz sobie ten rok, co? – spojrzała na córkę wymownie – Wiem, że w dalszym ciągu czujesz ból. W dalszym ciągu masz koszmary. Może to znak abyś odpuściła sobie ten rok.
- Mamo, nie mogę tego zrobić – uderzyła delikatnie w stół pięścią – Chcę zacząć ponownie żyć. Nie mogę wiecznie siedzieć w domu… – westchnęła
- Dobrze, rób jak uważasz – uśmiechnęła się do córki i zaczęła przygotowywać kanapki na drogę, wtedy do kuchni wpadła jak strzała Diana
- Dzień dobry Pani Ortez – zabrzęczała i usiadła koło stołu, wzięła sobie jednego naleśnika i zaczęła go konsumować
- Dzień dobry Diano – zaśmiała się – Może mleka? – ponownie się zaśmiała ale tym razem z córką
- Tak, poproszę – uśmiechnęła się do kobiety i zjadła ze smakiem naleśnika
- A mi to ‘cześć’ nie powiesz? – Natalie oburzyła się lekko, ale z uśmiechem na ustach
- O przepraszam Natalie… – zaśmiała się – Ale te naleśniki są tak pyszne, że musiałam jednego najpierw wciągnąć – uśmiechnęła się do przyjaciółki i uścisnęła ją
- Aułć! – syknęła – Uważaj, wciąż boli…
- Przepraszam, zapomniałam się – wstała od stołu – Gotowa na kolejne wyzwanie?
- Taaa – westchnęła – Lepsze to niż siedzenie w domu i użalanie się nad sobą
- No to chodźmy – uśmiechnęła się – Samochód już czeka – pociągnęła przyjaciółkę do wyjścia
- Poczekaj! – syknęła ze złością – Muszę pożegnać się z mamą – powiedziała po czym podeszła do swojej matki, która nie ukrywała łez – Możesz zanieść moje walizki do samochodu – Diana posłusznie wzięła jej walizki a Natalie zwróciła się do mamy – Mamo nie płacz. Przecież będę cię odwiedzać… Będę zdzwonić co jakiś czas – przytuliła matkę
- Wiem, ale wciąż jesteś moją małą córeczką – pogłaskają ją po włosach później po plecach
- Mamo, przecież nie będę w innym kraju. Jadę tylko na drugi koniec Barcelony – spojrzała w jej zapłakane oczy – Zobaczysz, przyzwyczaisz się, że mnie nie ma i nie będziesz chciała abym wróciła.
- Nie mów tak – spojrzała na córkę w wyrzutem – Matka zawsze tęskni za swoim dzieckiem
- Ale ty to już za bardzo – zaśmiała się – Dobrze mamo, Diana na mnie czeka. Zadzwonię jak tylko będę na miejscu, dobrze?
- Oczywiście, jak tylko dojedziesz to dzwoń i nie zwlekaj – nakazała
- Dobrze – uśmiechnęła się – Do zobaczenia mamo
- Dowidzenia córeczko – uśmiechnęła się i patrzyła jak jej córka wychodzi z domu
Wyszła z domu i szybko pobiegła do samochodu, w którym czekała na nią przyjaciółka, by jej matka nie mogła już jej zatrzymać. Nie lubiła tego, że jest tak nadopiekuńcza, ale to w końcu jej mama. Ma do tego najświętsze prawo.
- W końcu! – odetchnęła z ulgą – Jeden kłopot z głowy… - westchnęła
- Aż tak cie to już wkurzało? – spojrzała na przyjaciółkę i odpaliła samochód
- Nawet nie wiesz jak – spojrzała z ulgą na przyjaciółkę – To codzienne wypytywanie się mnie czy w końcu sobie coś przypomniałam solidnie mnie już denerwowało, like seriously! I had enough her!
- Stop talking in english! – zaczęła się śmiać
- Na serio już miałam tego dość – zaśmiała się razem z przyjaciółką
- A rozgryzłaś już ten koszmar? – spytała
- Nie – westchnęła ciężko i spojrzała przez szybę na szybko mijające drzewa – Chciałabym to wszystko rozgryźć. Chciałabym sobie przypomnieć… Naprawdę chciałabym, ale coś blokuje to. Może kiedyś w końcu sobie przypomnę – wtedy zabrzęczał jej telefon – O Boże!
- Co się stało? – spojrzała zaciekawiona na przyjaciółkę
- No po prosu mam jej dość! – wściekła się
- Ale co się stało? – spojrzała przez chwilę na przyjaciółkę
- Mama: „Już tęsknię córeczko! Wracaj do mnie szybko”. Ta kobieta mnie zabija psychicznie – Diana zaśmiała się widząc reakcje przyjaciółki
- To tylko twoja mama. Martwi się o ciebie – poklepała przyjaciółkę po ramieniu – Chciałabym aby moja się tak mną zajmowała jak twoja
- Wierz mi. Po tygodniu miałabyś jej już dość – zaśmiała się a Diana jej zawtórowała
- Dość gadania o domu – powiedziała dość głośno Diana – To będzie nasz najlepszy rok! Koniec zmartwień, koniec banalnego i nudnego życia!
- Hell yeah! – krzyknęła Natalie – To będzie nasz rok!
Diana Sonier to najlepsza przyjaciółka Natalie. Przyjaźnią się prawie od 15 lat i mogą zawsze na sobie polegać. Chyba oto chodzi w przyjaźni, by polegać na siebie bez względu na wszystko. Najlepsze w Dianie jest to, że ona nigdy nie naciska. Próbuje zawsze do czegoś dążyć, ale wie kiedy sprawa jest przegrana. Tak samo było z Natalie po wypadku. Dobrze wiedziała, że Natalie nic nie pamiętam i nic chciała jej zmuszać do zbędnego cierpienia, przez powielające się próby przypominania zdarzeń z przed wypadku.
***
Po 2godzinach przebijania się przez miejskie korki w końcu dotarły na miejsce. Wysiadły z samochodu i ujrzały wielki budynek w starym kamieniarskim stylu. Ściany miał brązowe, okna białe półkoliste. Budynek był piękny, aż zaparło im dech w piersiach kiedy go zobaczyły. W zeszłym roku mieszkały w zwykłym domu. Wyglądał jak wielorodzinny i nie przypominał tego. W tym roku przenieśli się do nowego obiektu, który miał być o niebo lepszy od poprzedniego i na pewno taki będzie.
- Oto i on – uśmiechnęła się Diana – W końcu normalny budek w którym dach nie przecieka – zaśmiała się
- Nie narzekaj – szturchnęła przyjaciółkę w bok – Przynajmniej w tamtym miałyśmy darmowy prysznic – tym razem obie się zaśmiały
- Witaj piękna – ktoś od tyłu zaszedł Natalie i objął ją w pasie po czym pocałował w szyję
- Nie mów tak! – odwróciła się do chłopaka i spojrzała na niego z groźną miną – Nie jesteśmy już razem – upomniała go
- Ale to było tydzień temu – spojrzał na nią
- I dalej ten tydzień trwa – odwróciła się od niego – Nie jesteśmy już razem i musisz to zrozumieć. Za długo byłam w tym chorym związku – westchnęła – Idź już sobie – podeszła do bagażnika i wzięła swoją walizkę
- Daj… – podszedł do niej – Zaniosę ją. Przecież wiesz, że nie możesz dźwigać.
- Zostaw! – nakazała – Sama sobie poradzę…
- Za to ja z chęcią skorzystam – wtrąciła Diana – Weź moje walizki – spojrzała na chłopaka a później na Natalie, która mierzyła ją wzrokiem z groźną miną – No co? – szepnęła do przyjaciółki
Alvaro posłusznie wziął walizki Diany poszli do akademika. Wchodząc do ich pokoju zauważyły pewną niezgodność. Z dyrekcją akademika uzgodniły pokój dwu osobowy a wchodząc do niego ujrzały 3 łóżka w tym na jednym stały już walizki. Zszokowane dziewczyny podziękowały koledze i weszły do środka zamykając za sobą drzwi.
- To chyba jakiś żart – powiedziała Diana – Prawie 2 godziny błagałam dyrektora akademika by przydzielił nam dwójkę a teraz będziemy musiały użerać z jakimś pierwszoroczniakiem – westchnęła i usiadła na łóżku
- Cóż poradzić – powiedziała obojętnie – Jakoś sobie poradzimy. Może jednak będzie fajnie mając współlokatorkę lub współlokatora
- Może tak – westchnęła – Ale liczyłam, że będziemy same, że będziemy gadać o naszych sprawach i sprawkach i nikt nie będzie nas podsłuchiwał – jęknęła kładąc się na łóżku
- Diana nie marudź – poklepała ją po kolanie – Będzie fajnie
Natalie wzięła swoją walizkę i położyła na łóżku. Otworzyła ją i zaczęła wypakowywać ubrania. Diana dalej leżała i gapiła się pustym wzrokiem w sufit, jakby to miało jej pomóc pozbyć się współlokatora. W końcu Diana wstała i równie zaczęła rozpakowywać swoją walizkę.
Drzwi do pokoju otworzyły się i dziewczyny się obróciły gwałtownie. U progu pokoju zastały dziewczynę o drobnej budowie z pięknymi długimi naturalnymi brąz włosami. Obok niej stał chłopak nieco wyższy od niej z również brązowym włosami. Razem wyglądali jak bliźnięta. Dziewczyna spojrzała na nich i uśmiechnęła się podchodząc bliżej.
- Hej – powiedziała nieśmiało – Nazywam się Carlota, Carlota Fabregas i chyba jestem waszą współlokatorką – ponownie się uśmiechnęła i podała Natalie rękę
- Natalie Ortez – uśmiechnęła się do dziewczyny – A to jest Diana Sonier – podała rękę również Dianie – Tak, wygląda na to, że jesteś naszą nową współlokatorką – spojrzała teraz na chłopaka stojącego kilka kroków od niej
- Miło mi was poznać – uśmiechnęła się jeszcze szerzej – Tak się cieszę, że nie będę w nowej uczelni sama – odetchnęła z ulgą
- Jesteś tu nowa czy pierwszoroczna? – spytała Diana
- Nie, jestem tu tylko nowa. Przeniosłam się z innej uczelni – Natalie w dalszym ciągu patrzyła się na chłopaka stojącego za dziewczyną. W końcu zauważa to Carlota – Kurczę, przepraszam! – odwróciła się do chłopaka – Zapomniałam wam go przedstawić – uśmiechnęła się do niego i pociągnęła go za rękę – To jest Cesc Fabregas, mój brat – uśmiechnęła się do niego – Cescy, to jest Natalie i Diana… - Natalie wciąż mu się przypatrywała
- Miło mi was poznać – odpowiedział lekko blady na twarzy z wymuszonym uśmiechem
- Ja cie chyba skądś znam… - powiedziała Natalie wyraźnie zirytowana tym, że wydaję jej się ze zna chłopaka – Nie wiem skąd, ale wydaje mi się, że cie znam
- Pewnie, że go znasz – odpowiedziała Carlota – Cesc to piłkarz. Gra w FC Barcelonie…
- Jakoś go nie kojarzę z tego klubu – westchnęła
- Ty na serio? – Carlota była lekko skołowana
- Przypomina mi kogoś jeszcze… – powiedziała – Nie bardzo wiem kogo, ale w końcu to rozgryzę – uśmiechnęła się i wróciła do rozpakowywania walizki.
_____________
Ogłoszenia Parafialne:
Witam w I rozdziale. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam i przepraszam, że taki krótki, ale podejrzewam, że takie one będą. Nie chcę na siłę więcej pisać bo to na dłuższą metę nie ma sensu. To co mam napisać to i tak napisać a z doświadczenia wiem, że im rozdział dłuższy tym bardziej nie chcę się wam tego czytać. Należy rozbudzać ciekawość po trochu by wytrwała ona do końca.
Jeśli macie jakieś pytania, to walcie śmiało. Mój TT, Ask, tumbrl jest dla was zawsze otwarty.
Kiedy kolejny rozdział: Jak się napiszę to się wstawi :)
xoxo N.
No, no, no! A rozdział wcale nie taki krótki, ale to przez dialogi :D Ogólnie zapowiada się ciekawie. I zastanawia mnie, czy Cesc ją pamięta? No, ale chyba muszę poczekać na kolejny rozdział, by się o tym dowiedzieć :) Lubię Dianę, hahahahahhaa, jest chyba taką trochę krejzolką :D No nic, prosiłabym o ciut więcej opisów, bo je uwielbiam i czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńKocham ♥
Jest super. To nie przypadkiem Cesc uratował ją potem jak ją przejechał? Hmm. Czekam na następny :)))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział i wcale nie krótki uważam, że tak w sam raz :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna, podoba mi się w jaki sposób przedstawiłaś sytuacje :D
Cesc chyba ja pamięta , w końcu ja uratował itd więc wydaje mi się, że takich rzeczy się nie zapomina :D Ale na to już muszę poczekać :D
Czekam na ciąg dalszy wydarzeń :D
Ciekawa jestem w jaki sposób Natalie sobie go przypomni :D
Cóż trzeba czekać :D
Pozdrawiam <3
Ola
Super rozdział, bardzo dobrze i szybko mi się Go czytało :)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwój akcji, bo naprawdę bardzo ciekawie to wszystko się zaczyna :)
Pozdrawiam ! <3
nie ma to jak to akademickie życie, boże zazdroszcze dziewczynom takiego życia w bractwie studenckim (za dużo amerykańskich filmów się naoglądałam), na dodatek teraz jeszcze pojawiła się siostra Cesca, coś czuję, że będzie ciekawie. Z drugiej natomiast strony zastanawiam się co się wydarzy, kiedy Natalie przypomni sobie skąd zna Cesca, nie wydaje mi sie, żeby to miało należeć do najprzyjemniejszyc doznań pod słońcem, tak samo dla niej jak i dla niego, nie moge się już doczekać ;)
OdpowiedzUsuńzawsze miałam jakąś taką słabość do Cesca, pomimo mojej niechęci do Barcy, będę regularnie wpadać ;)
Ty natomiast, jeśli masz chwilę, możesz wpaść na mojego nowego bloga, gdzie zamieściłam pierwszy odcinek.
why-do-you-build-me-up.blogspot.com