Pierwszy tydzień w akademiku a także na uniwersytecie to odnawianie przyjaźni po wakacjach, poznawanie pierwszoroczniaków (trochę się nad nimi znęcanie) a także pierwsze imprezy w bractwach.
Diana krzątała się po pokoju. Ciągle szukała czegoś, ciągle zaglądała do walizki, ciągle coś przestawiała z miejsca na miejsce. Nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Natalie i Carlota przyglądały się jej uważnie. Natalie znając swoją przyjaciółce wcale się jej nie dziwiła. Carlota zaś patrzyła na nią jak na wariatkę, która wróciła z odwyku.
- Nie musisz tak na nią patrzeć – zaśmiała się Natalie – Ona już tak ma – ponownie się zaśmiała
- To jest troszkę przerażające – powiedziała Carlota
- Ona tak zawsze jak szykuje się na imprezę – spojrzała na przyjaciółkę, która właśnie próbowała się wcisnąć w brązową sukienkę – Przed imprezą wpada w trans – zaśmiała się
- A ty nie idziesz? – spojrzała na Natalie pytająco
- Nie – spojrzała przez okno – Jakoś nie czuję się na siłach…
- Dlaczego?
- Nie chcę o tym rozmawiać – spojrzała z poważną miną na Carlotę
- Rozumiem – uśmiechnęła się łagodnie – To nie moja sprawa.
- Miła jesteś wiesz – posłała jej uśmiech – To jest ostatnio bardzo rzadko spotykane.
- No wiesz… Chciałabym być waszymi przyjaciółkami. Nie chcę się wam jakoś narzucać zbytnio.
- Na przyjaźń trzeba zasłużyć – powiedziała Diana, która wyszła przed chwilą z łazienki – To jest coś, co cenimy sobie najbardziej z Natalie.
- Rozumiem, jestem tego samego zdania. Ale chciałabym abyście wiedziały, że na mnie zawsze możecie liczyć – Carlota uśmiechnęła się i wzięła z szafki nocnej książkę
- Ty tak na serio? – Diana zaśmiała się, kiedy zobaczyła książkę w rękach Carloty – Jeszcze rok się nie zaczął a ty już coś czytasz?
- Nie – zaśmiała się Carlota – Czytam 50 twarzy Graya – pokazała dziewczynom okładkę – Serdecznie polecam.
- Czytałam już ją – wtrąciła Natalie – A właściwie to przeczytałam już 3 tomy.
- I jak ci się podobała? – spytała zaciekawiona
- Muszę przyznać, że bardzo rozbudza wyobraźnię – zaśmiała się z Diana jej zawtórowała
- Ta nie da się ukryć – Carlota również się zaśmiała – A tak z innej beczki Natalie, ty to chyba nie interesujesz się piłką nożną co?
- Dlaczego pytasz? – spojrzała na nią
- Bo nie wiesz kim jest mój brat i… – Natalie zaśmiała się – Dlaczego się śmiejesz?
- Dobrze znam twojego brata. Znaczy wiem, kim on jest i dla jakiej drużyny gra. Ale bardziej wolałam go w Arsenalu – zaśmiała się – Nigdy nie powiedziałam, że nie interesuję się piłką. Zresztą mój były to piłkarz, ale zerwałam z nim. No i mam w rodzinie wielkiego piłkarza – posłała jej uśmiech
- Masz w rodzinie wielkiego piłkarza? – spojrzała zaciekawiona – Kogo?
- Theo Walcott to mój daleki kuzyn – spojrzała na nią – Co roku jeżdżę do niego na wakacje. Niestety w tym jakoś nie mogłam.
- Oh rozumiem – uśmiechnęła się – Theo to dobry piłkarz i nie złe z niego ciacho – zaśmiała się
- To samo ja jej zawsze mówię – Diana zaśmiała się
- Tak, to prawda. Jest przystojny, ale nie mogę myśleć o nim w ten sposób. W końcu to moja rodzina.
- Ale ja mogę – powiedziała Diana – I jest zajebiste z niego ciacho. Chciałabym, aby mnie ogrzał w zimną noc – zaśmiała się
- On ma narzeczoną, więc zapomnij sobie – pokazała jej język
Chwilę później Diana wstała, poprawiła błyszczyk na ustach i wyszła z pokoju. Carlota chwyciła książkę i otworzyła na ostatnio czytanej stronie i zatraciła się w lekturze. Natalie założyła na uszy słuchawki i włączyła ipoda. Do jej uszy dobiegła piosenka Imagine Dragons – Radioactive. Była to jedna z jej ulubionych piosenek. Po kilku chwilach spojrzała na Carlotę. Jej policzki były czerwona, co znaczyło, iż czyta bardzo erotyczną i bardzo intymną scenę. Natalie uśmiechnęła się do dziewczyny i odwróciła się na drugi bok. Po chwili zatraciła się w muzykę i dała się ponieść melodii. Diana wróciła nad ranem, była w szampańskim humorze. Niestety za kilka godzin musiała wstać na pierwsze zajęcia i rozpoczęcie roku akademickiego.
Rok akademicki rozpoczął się przywitaniem przez rektora studentów pierwszego roku, a także mówką przewodniczącego komitetu samorządu studenckiego. Później głos zabrali dziekani poszczególnych wydziałów i rektor wypuścił wszystkich na zajęcia. Natalie i Diana były na wydziale filologii, Carlota natomiast uczęszczała na zajęcia na wydziale filologicznym, ale na zajęcia z komunikacją w sferze biznesu. Zaczęło się… Zaczął się kolejny nudny rok na studiach.
Po pierwszym tygodniu studenci mają dość. Żałują, że poszli na studia i planują strzelić sobie w głowę. Niespodziewane wejściówki, tony książek do przeczytania, jeszcze więcej kserówek, sprawia iż studenci wątpią w samych siebie i swoje możliwości.
- No tego już za wiele! – Diana weszła z hukiem do pokoju po czym rzuciła się na łóżko
- Co się stało? – Carlota spojrzała na Dianę później na Natalie, która weszła do pokoju chwilę później
- Pani Montgomery zrobiła nam niespodziewany test z poprzedniego roku – Natalie powiedziała spokojnie i usiadła na łóżku patrząc na Dianę, która właśnie próbowała udusić się poduszką
- Przecież byłyście na poprzednim roku, pisałyście egzamin – spojrzała na Natalie – powinniście pamiętać co nie co.
- Ja pamiętam – zaśmiała się Natalie – Gorzej jest z Dianą.
- Weź się lepiej zamknij Natalie! – wyburczała przez poduszkę Diana – Kujon!
- Ej! To nie moja wina, że przykładam się do nauki a ty tylko imprezujesz!
- Uspokójcie się! – krzyknęła Carlota – Nie chcę abyście się kłóciły.
- Ale my się nie kłócimy – zaśmiała się Natalie
- My już tak mamy – Diana podniosła się i również się zaśmiała
- Aaa rozumiem – uśmiechnęła się – Wystraszyłam się jak zaczęłyście się kłócić.
- Jak dobrze, że już weekend – wzięła głęboki oddech Diana – Czas się zabawić…
- Tobie to tylko w głowie imprezy! A później się dziwisz, że masz same dwóje a ja piątki!
- Nie przesadzaj Natalie, czasami trzeba się zabawić.
- Diana dobrze mówi, czasami trzeba się zabawić – poparła Dianę Carlota, która wstała z łóżka i podeszła do szafy – Zapraszam was na imprezę – wzięła czarną obcisłą sukienkę i przymierzyła ją do swojego ciała obracając się do dziewczyn
- Ja nie mam ochoty – odparła Natalie i położyła się na łóżku
- Natalie, nie daj się prosić – powiedziała Carlota – Poznasz fajnych ludzi, będzie fajnie. Zapewniam cie.
- Ale ja nie mam ochoty na imprezowanie – spojrzała na nią z poważną miną
- Co mam zrobić by cie przekonać? – usiadła obok niej
- Nic. Po prostu zostaw mnie w spokoju – spojrzała na nią zimnym wzrokiem – Diana z chęcią pójdzie razem z tobą.
- Pewnie, że pójdę. Trzeba się rozerwać po stresującym tygodniu – powiedziała radośnie i podeszła do szafy
***
Gerard Pique krzątał się po swoim wypasionym domu sprawdzając czy wszystko jest gotowe i zapięte na ostatni guzik. Na kanapie w salonie siedział Cesc Fabregas, który oglądał jakiś mecz powtórkowy.
- Może ruszyłbyś dupę i mi jakoś pomógł! – krzykną Gerard
- A niby w czym ja mam ci pomóc? – spojrzał na przyjaciela
- Może pojedziesz po Carlotę, co? – poszedł do niego i wyłączył TV
- Przecież wiesz, że nie prowadzę – ponownie włączył TV
- Skończyłbyś już z tym. Minęło już tyle czasu…
- Ale nie mogę się przełamać, okay? Wciąż mam to przed oczami – prawie warknął
- Nie możesz do końca życia obwiniać się po tym, co się stało. Musisz żyć dalej…
- Przecież żyję. Już dawno ruszyłem z miejsca – wstał i poszedł do kuchni
- No dobra jak już tam sobie chcesz. Jadę po Carlotę. Może Natalie i Diana też przyjdą…
- Nie! – krzyknął – Tylko nie Natalie
- Co? Dlaczego? – był wyraźnie zdziwiony reakcją przyjaciela – Natalie to nie zła dupa, może coś będzie między wami – puścił mu oko
- Między nami nigdy nic nie będzie!
- Dobrze, już dobrze… Uspokój się – powiedział – Jadę po Carlotę, a ty pilnuj chaty i wpuść gości.
***
Natalie leżała na łóżku i przyglądała się jak dziewczyny się szykują. Nigdy nie rozumiała po cię tak szykować na zwykłą imprezę. Przecież to tylko tańce. I tak wróci się z imprezy spoconym i potarganych, więc cały rytuał przygotowawczy idzie na marne.
Po kilkunastu minutach do pokoju wpadł Gerard Pique. Z uśmiechem na twarzy podszedł do Carloty i pocałował ją namiętnie w usta. Natalie i Diana stanęły jak wryte nie wiedząc, co się przed chwilą stało. Carlota oderwała się od Pique i spojrzała na dziewczyny lekko zarumieniona ze wstydu na twarzy.
- Pique to mój chłopak – uśmiechnęła się i złapała chłopaka za rękę a ten ścisnął ją
- Nie złe masz życie! – zaśmiała się Diana poprawiając włosy
- Gotowa? – Gerard spojrzał na swoją dziewczynę i uśmiechnął się do niej
- Ja gotowa, Diana też tylko Natalie nie jest reformowalna i nie chcę z nami iść – w jej głosie można było wyczuć smutek
- Natalie, dlaczego nie chcesz z nami iść? – Gerard spojrzał na nią i spytał
- Po prostu nie czuję się w nastroju na imprezowanie – posłała mu grzeczny uśmiech
- Nawet jeśli będzie to bardzo kulturalna impreza? – spojrzał na nią oczkami szczeniaczka
- Ja nawet cie nie znam – zaśmiała się
- Gerard Pique, piłkarz FC Barcelony – uśmiechnął się i podał jej rękę
- Tyle to i ja wiem, ale nie znam cię jako osoby. Nie wiem, co sobą reprezentujesz – westchnęła – Co jak mnie upijesz i wykorzystasz? Albo zrobi to któryś z twoich koleżków?
- Zapewniam cie Natalie, że Gerard jest bardo kulturalny – spojrzała na chłopaka – Zwłaszcza przy mnie – poklepała jego ramię i zaśmiała się
- Natalie, nie daj się błagać – ponownie spojrzał na nią oczkami szczeniaczka – Będzie tam Fabregas…
- A co on mnie obchodzi? – spojrzała na niego lekko zdziwiona – Jeśli pójdę na jakąś imprezę to dla samej siebie, nie dla jakiegoś chłopaka i to piłkarza – wstała i podeszła do szafy
- Więc idziesz? – spojrzała na nią
- Tak, pójdę – odpowiedziała zimnym tonem i wyciągnęła z szafy bordową sukienkę
Nie wiedziała zbytnio dlaczego się zgodziła. Czy to było dlatego, że będzie tam Cesc Fabregas, czy może dlatego, że Pique patrzył na nią oczami szczeniacza a Natalie nie potrafiła odmawiać, a może dlatego że była zwyczajnie ciekawa jak wygląda impreza u jednego z piłkarzy Barcelony. Wydawało się jej równie, że chciała trochę bliżej poznać brata Carloty. Kiedy zobaczyła go pierwszy raz na żywo, zdawało jej się, że skądś go zna, że jest jej bliski. Dlatego chciała go bliżej poznać. Po kilku minutach Natalie była gotowa do wyjścia. Wzięła czarną kopertówkę i włożyła do niej telefon i czerwony błyszczyk. Była gotowa do wyjścia.
Do domu Gerarda Pique był całkiem spory kawałek. Nie mieszkał w mieście a poza nim. Na jakimś bezludziu, totalnie oddalonym od miejskiego zgiełku. Kiedy dojechali na miejsce, ukazał się im potężny biały dom z wielkimi oknami, ale nie wyglądał on jak inne wille sławnych piłkarzy. To fakt był duży i dwupiętrowy, ale pobudowany w nowoczesnym stylu. W wielkich oknach domu można było zobaczyć ludzi bawiących się przy muzyce. Nie byli to zwykli ludzie a cała śmietanka piłkarka.
Carlota wysiadła z samochodu a za nią Natalie i Diana. Dołączył do nich Pique i weszli do mieszkania. Dziewczyny były zszokowane. Na pierwszy rzut oka ukazał się im Lionel Messi ze swoją dziewczyną Antonellą, którzy rozmawiali z Cristianem Tello i jego dziewczyną. Diana była w ciężkim szoku. Nigdy nie spodziewała się, że trafi do takiego towarzystwa. Natalie weszła niepewnie do salonu i ujrzała na drugim końcu sali Cesca Fabregasa. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Natalie zadrżało serce a Cesc jak poparzony wstał i podszedł do nich.
- Gerard! – powiedział z miną seryjnego zabójcy – Mogę cię prosić na słowo?
- Tak, jasne – oddalili się od dziewczyn do drugiego pokoju. Cesc zamknął drzwi z hukiem i spojrzał na przyjaciela tak zimnym wzrokiem, aż ciarki go przeszły
- Czy możesz mi wyjaśnić, co ona tu robi?!
- No co, liczyłem na to, że przyjdzie – spojrzał na niego – Zresztą potrzebujesz laski a Natallie wydaje się być odpowiednia.
- Przecież nawet jej nie znasz. Nie wiesz kim ona jest!
- Carlota trochę mi o niej mówiła. W końcu mieszka z nią w jednym pokoju w akademiku. No i stwierdziłem, że jest dla ciebie w sam raz. Może poprosisz ją do tańca, co? Może coś się z tego rozwinie.
- Nie! Nie będę z nią tańczył! – zrobił się czerwony na twarzy i poszedł do okna – Ty nie rozumiesz – wyszeptał
- Masz rację, nie rozumiem – westchnął – Natalie to gorący towar. Każdy inny by się cieszył gdyby miał okazję przelecieć taką laskę i byłby mi za to wdzięczny… A ty…
- To ją potrąciłem – powiedział niemal bezgłośnie - To ona...
- Że co proszę? – spojrzał na przyjaciela zszokowany
- To ją potrąciłem… – odwrócił się do niego i spojrzał na niego blady z łzami w oczach – To ja jestem sprawcą wypadku z przed 5 miesięcy…
_____________
Ogłoszenia Parafialne:
No i II rozdział już za nami. Mam nadzieję, że wam się, choć trochę podobało i dacie znać o tym w komentarzu.
Muszę przyznać, że ten rozdział jakoś mozolnie mi się pisało i nie wiem dlaczego. No ale mam nadzieję, że chociaż wam się podobał.
Kiedy kolejny rozdział: Jak się napiszę to się wstawi :)
xoxo N.